Zwinność zwinności nierówna
Wakacje to okres, kiedy przyjemnie jest sięgnąć po lekką lekturę, która nie tylko nas rozluźni, ale także wniesie do naszego życia odrobinę świeżości (niezależnie, czy mówimy tu o życiu prywatnym, czy też zawodowym). Ta książka właśnie taka jest. Czy czytasz ją leżąc na plaży, czy siedząc w tramwaju, uśmiechasz się na widok kolejnych porównań do słynnych filmów, postaci, książek, jednocześnie śledząc cały proces tworzenia nowego oprogramowania w oparciu o zwinne zarządzanie. Zaczynasz od Pana Samochodzika i tworzenia oprogramowania, poprzez przypomnienie sobie Damy z łasiczką, dalej już jesteś ugotowany i nie jesteś w stanie oderwać się od książki. No bo jak się można oderwać, gdy tuż za rogiem czai się żeglowanie i obieranie cebuli, a potem wyścig, bieganie z pustymi taczkami i zakończenie wojny. Na koniec lekcja anatomii (no i mniej przyjemne) ogarnianie kuwety. To tylko niektóre rozdziały, na które natkniecie się czytając tę pozycję.