Kierownik projektu – sprinter czy triathlonista?
Nie ulega wątpliwości, że dla każdej osoby uprawiającej sport (nawet amatorsko) momentem kulminacji jest dzień zawodów. Wielomiesięczne przygotowania mają właśnie w tym dniu przynieść oczekiwany efekt – zwycięstwo (lub przynajmniej dotarcie do mety). Strój i sprzęt już przygotowane, adrenalina rośnie, rodzina i kibice trzymają kciuki, inni zawodnicy próbują przejrzeć Twoją strategię, ale przede wszystkim Ty sam czekasz na start. Podobne emocje towarzyszą kierownikowi projektu w dniu oddania głównego produktu do klienta. Komitet sterujący, sponsor projektu, czy inni główni interesariusze w końcu zobaczą efekty i wszyscy liczą na to, że od tej pory będzie można już tylko czerpać korzyści, jakie miał przynieść ukończony pomyślnie projekt. Ale zanim do tego dnia dojdzie, potrzebna jest codzienna determinacja w realizacji przygotowanego zawczasu planu lub korygowanie tego planu w sytuacjach, w których okazuje się, że przygotowania przebiegają nie tak, jak sobie to wyobrażaliśmy. Wytrwałość, samodyscyplina i mnóstwo zaufania – do samego siebie i do otaczających nas osób. Do zespołu, który uczestniczy w realizacji projektu.