Projekty, biznes, świat „jakoś” funkcjonuje. Aż przychodzi moment prawdy, moment wielkiego kryzysu, zmiany reguł gry, moment pojawienia się – jak to określił Nassim Taleb – „czarnego łabędzia”. Czyli czegoś zupełnie niespodziewanego, zjawiska kompletnie nieprzewidywalnego. I często dopiero wtedy można zobaczyć, jak wygląda rzeczywistość wokół nas i krzyknąć „król jest nagi”. Krzyknijmy i my, przyglądając się rzeczywistości zarządzania i biznesu A.D.2020 w miesiącu maju.

Przy spotkaniu z „czarnym łabędziem” szybko okazuje się, jak ważne jest dojrzałe przywództwo, czy to na poziomie firmy, czy na poziomie kraju. Dojrzałe, czyli umiejętnie łączące otwartość i uczciwość (prawdomówność) w komunikacji, z szybkim podejmowaniem decyzji oraz empatią wobec pracowników i obywateli. Doskonałym przykładem jest tu premier (premierka?) Nowej Zelandii Jacinda Ardern, która z jednej strony wprowadziła rygorystyczne obostrzenia w przemieszczaniu się Nowozelandczyków na okres 4 tygodni, dając jednocześnie czas (2 dni) na dokonanie zakupów. Z drugiej zaś strony potrafiła powiedzieć nowozelandzkim dzieciom, siedząc na kanapie we własnym salonie, że Wielkanocny króliczek na pewno do nich przyjdzie. Dojrzałe przywództwo związane jest także z umiejętnością słuchania doradców, a także z dostosowaniem metody działania do różnych kontekstów: złożoności, skomplikowania, czy prostoty, tak, jak to opisuje podejście Cynefin Davida Snowdena. I, co bardzo ciekawe, takimi przywódcami na poziomie krajów okazały się kobiety. A wielu liderów, przedstawicieli płci brzydkiej pokazało – czasem wręcz w ekstremalny sposób – czym jest niedojrzałe przywództwo.

Szybko też okazuje się, że czarny łabędź łatwo weryfikuje deklarowaną zwinność firmy czy zespołu. Zwinność zarówno na poziomie mind-setu, czyli sposobu myślenia o świecie, firmie, pracy i współpracy, jak i na poziomie konkretnych działań. Jak mawiał cesarz Marek Aureliusz „Życie to zmiana, świat to wyobrażenie”. Więc jeśli kierownik projektu, zespołu, firmy, czy kraju naprawdę nie miał w głowie tej zwinności, to – jak to było widać w szeregu firm i … krajów – okazywał zaskoczenie, ujawniało się jego ego, a także kompletne niezrozumienie nowej rzeczywistości. Przykład? Jeden z naprawdę wielu, to firma IT (aha: „zwinność to nasza specjalność”), w której ta zwinność przejawia się w propozycji kierownictwa dla pracowników polegającej na redukcji zatrudnienia o x osób. Z drugiej zaś strony niektóre firmy handlowe bardzo szybko wprowadziły zasady pracy bazujące na Kanbanowym przepływie: wprowadzeniu limitu wózków, a więc klientów w sklepie (czyli wprowadzeniu tzw. WIP Limit), czy też sugerowaniu na wielkich plakatach przemyślenia zakupów, tak by dokonywać ich sprawnie (czyli: wprowadzając zasady usprawnienia przepływu). A wszystkie te przykłady to przecież zwinność w praktyce!

I jeszcze jeden temat zarządzania, który bardzo mocno został uwypuklony w warunkach „nowej rzeczywistości”. To temat zapasu, albo luzu. W warunkach gospodarki światowej, przy złożonych łańcuchach dostaw i zasadzie JIT (Just-In-Time) „normalnie” funkcjonującej przy jak najmniejszych zapasach, lub wręcz ich wyeliminowaniu (to właśnie to JIT) jakiekolwiek zakłócenie spowodowało chaos i brak towarów w sklepach, czego np. doświadczyli Brytyjczycy. A w firmie, przy stosowaniu zasady „resource efficiency”, czyli obciążania pracowników – traktowanych właśnie jako „zasoby” – na 100%, dokonanie jakiekolwiek zwrotu w sposób „rozsądny”, bez przeciążania pracowników jest po prostu niemożliwe. Wygląda więc na to, że zarządzanie z luzem, czy zapasem, do tej pory uważane, za nieefektywne, za coś „be” musi powrócić do kanonu (do najważniejszych zasad) zarządzania zarówno projektem, zespołem, jak i firmą. A może także krajem?  Tym bardziej, że …

Na majówkę wybrałem się nad wielki kompleks stawów, aby obserwować zgromadzone tam ptaki. Było ich naprawdę wiele: różne odmiany kaczek, perkozy, udało się nawet zobaczyć bąka. Były też  i łabędzie. Takiej ilości czarnych łabędzi nie widziałem nigdy w swoim życiu. 

Co to oznacza? Odpowiedzieć musicie sobie sami.