To był i jest czas trudny dla nas wszystkich. Kryzys zweryfikował nasze dotychczasowe założenia, modele współpracy i style zarzą­dzania. Wiele rzeczy należało przewartościo­wać, a wiele zdefiniować na nowo. W dużej mierze musieliśmy działać w chaosie, pole­gać na swojej intuicji i w nowej, nieprzewidy­walnej rzeczywistości umiejętnie aplikować wcześniej wyciągnięte lekcje. Mam nadzieję, że przeszliście ten test pomyślnie i sytu­acja u Was w firmach powoli się normalizuje. Nadszedł więc czas na refleksję nad wszyst­kim tym, co wydarzyło się w ostatnich mie­siącach.


Dla mnie osobiście to był piękny czas, sza­lenie intensywny i wyczerpujący, ale ogrom­nie rozwijający. Piszę ten artykuł jako osoba odpowiedzialna za Corporate Functions, czyli wszystkie te zespoły, które na co dzień wspie­rają Was – Drodzy Project Managerowie – w re­alizacji celów biznesowych. Chcę podzielić się z Wami swoimi refleksjami, nauczkami i rada­mi, które być może skłonią przynajmniej część z Was do autorefleksji.

Najważniejsza dla mnie myśl to ta, że stanowi­ska, poziomy w hierarchii, zakresy obowiązków są ważne i ogólnie porządkują naszą codzienną rzeczywistość, ale w ciężkich czasach jeste­śmy zespołem. W starciu z problemami ze­wnętrznymi, powinniśmy trzymać jeden front i mówić jednym głosem, bo razem jesteśmy silniejsi.

Artykuł sponsorowany

Leadership i organizacja pracy 

Dla wielu działów, szczególnie tych, które z na­tury swojej pracy w okresie pandemii zanotowa­ły spadek działań operacyjnych, był to świetny czas, aby zrewidować swoje procesy, uspraw­nić je i oczywiście, zakomunikować to reszcie organizacji. Kryzys to nie jest jednak najlep­szy moment, żeby owe zmiany wprowadzać w życie – tylko dlatego, że akurat masz czas, by zająć się konceptualnie pewnymi rzecza­mi. Szczególnie, jeśli z punktu widzenia or­ganizacji, zmiany te nie są w danym momen­cie konieczne. Twórz je, pracuj nad nimi, ale wdrożenie odłóż na później. Dodatkowo, nie dziw się i nie gniewaj, że ważni z Twojego punk­tu widzenia interesariusze, nie mogą poświęcić Twojemu projektowi tyle czasu, na ile on Twoim zdaniem zasługuje.

Kolejna rada – nie zapominaj o tym, że po­mimo walki o przetrwanie czy ugrzęźnięcia w zadaniach operacyjnych na „wczoraj”, wciąż jesteś przede wszystkim liderem. Teraz Twoja aktywność lub jej brak są zauważalne bardziej niż kiedykolwiek. Klient dla wielu z nas jest w centrum zainteresowania, ale nie możesz dbać o jego zadowolenie kosztem ludzi Ci pod­władnych. Wielu z nich jest teraz w naprawdę w ciężkiej sytuacji. Część nie radzi sobie z pracą w domu, a inni boją się nadchodzących zmian, co pogłębia ich potrzebę bycia „doinformowa­nym”. Ludzie powinni Ci ufać i mieć poczucie, że w pierwszej kolejności to właśnie do Cie­bie mogą zwrócić się z każdym problemem. Ty z kolei powinieneś być dla nich najlep­szym źródłem wiarygodnych i komplekso­wych informacji. Jeśli nie interesujesz się tym, co dzieje się w firmie, a swój zespół odsyłasz do maili z działu HR, radzę szybko zawrócić z tej drogi.

Jak znaleźć czas dla zespołu? Tutaj też wska­zówka dla wszystkich, którzy jeszcze tego nie zrobili. Mniej więcej na początku kwietnia, a po­tem raz jeszcze w czerwcu wywróciłam swój kalendarz do góry nogami. Na dobrą sprawę – całkowicie go przeorganizowałam. I wiecie co? Dobrze mi z tym. Wprowadzenie blokerów na pracę własną wymagającą skupienia, czas tylko dla zespołu, wygospodarowanie i zaplanowanie okienek na czynności operacyjne czy też odrzu­cenie zaproszeń na spotkania, które nie wpły­wają bezpośrednio na zespół lub obszar, którym zarządzam – to wszystko sprawiło, że pracuje mi się dużo przyjemniej i efektywniej.

Reality check

Kolejna rzecz, którą zauważyłam w ostatnim czasie, to dość powszechny brak świadomo­ści, że rzeczywistość rynkowa wokół nas się zmieniła.

W momencie, w którym nie jesteśmy w sta­nie oszacować skali oddziaływania czynników zewnętrznych na nasz biznes (czytaj obecny kryzys związany z pandemią), jedynym słusz­nym moim zdaniem rozwiązaniem będzie utwo­rzenie poduszki finansowej. Obecne czasy to nie jest dobry moment na wydawanie lekką ręką środków operacyjnych spółki. Czy fajnie byłoby wydzierżawić nadmorskie ośrodki wypoczyn­kowe, z których pracownicy mogliby rotacyjnie pracować? Czy byłoby miło, gdybyśmy wszyst­kim zamontowali klimatyzację w domach? Czy otrzymywanie paczek z owocami lub persona­lizowanymi ziółkami jest ciekawym benefitem? Owszem. Ale naszym zadaniem w czasie kry­zysu lub tuż przed jego wystąpieniem jest przede wszystkim przygotowanie organizacji na ciężkie czasy. Zgromadzenie oszczęd­ności, które w przyszłości pozwolą nam utrzymać miejsca pracy i wynagrodzenia na stałym poziomie. Generowanie wyższych niż zwykle wydatków operacyjnych byłoby, w mo­jej ocenie, nieodpowiedzialne. I argumenty typu, ale firma X ma to, a firma Y ma tamto, mówiąc zupełnie szczerze, w ogóle do mnie nie trafiają.

Zanim więc zwrócisz się do swojej organizacji z prośbą o wdrożenie jakichś benefitów w trak­cie kryzysu, zastanów się dwa razy. Primo, bycie kierownikiem liniowym to bycie filtrem, który działa, a przynajmniej powinien działać w dwie strony. Secundo, nie zostałeś wybrany przez zespół w wyborach powszechnych. Zosta­łeś wybrany przez organizację i choć jak mało kto rozumiem ideę dbania o ludzi, w pierwszej kolejności masz odpowiedzialność względem organizacji. Podsumowując, jednym z Twoich głównych wyzwań jest umiejętne i odpowie­dzialne zarządzanie oczekiwaniami oraz balan­sowanie pomiędzy tym co potrzebne tu i teraz, a tym co musi zostać zrobione, by osiągnąć cele strategiczne.

Kultura organizacyjna

Kultura organizacyjna to tak naprawdę pochodna wartości, postaw oraz zachowań, które prezentujemy każdego dnia. Dobrze osadzona i zakomunikowana, w wielu sytuacjach może być dla organizacji ratunkiem w ciężkich czasach. Podejście pt. „Niech sobie HR-y tworzą te kultury jak chcą, ja mam na głowie klienta” jest po prostu błędne. To Ty drogi Project Managerze jesteś ambasadorem i nośnikiem takowej kultury. Poczucie przynależności, grupowej tożsamości i wewnętrzne przekonanie pracowników o spójności deklarowanych wartości z realnymi praktykami, w wielu aspektach, powinno być w obszarze Twoich zainteresowań.

Jeśli natomiast Ty sam nie identyfikujesz się z organizacją, Twój zespół to czuje. Firmy, szczególnie w czasach kryzysu, potrzebują silnych liderów, a tymi nie są i nie mogą być osoby, które nie znają, nie rozumieją i nie podzielają ogólnej wizji i misji organizacji. Kropka. Przykładowo – jeśli tak jak w naszym przypadku – pretendujecie do miana organizacji uczącej się – toleruj ryzyko, nie szukaj winnych w przypadku porażki, nie wyśmiewaj, nie zabijaj kreatywności – pod żadnym pozorem i w stosunku do nikogo.

Rekrutacja

Czasy pandemii znacząco wpłynęły na rynek kandydatów. Po pierwsze, na rynku pojawiło się dużo osób szukających pracy. Nie zabrakło oczywiście też takich, które plany dołączenia do nowej organizacji odłożyły na stabilniejsze czasy. Po drugie, całość procesu rekrutacji prze­nieśliśmy do rzeczywistości online i całkowicie straciliśmy możliwość zapoznania kandydata z naszą atmosferą pracy.

Świat na chwilę wstrzymał oddech. My ob­serwowaliśmy posunięcia po stronie klientów, nasi kandydaci i pracownicy obserwowali nas. Niezwykle trudne wyzwanie, z którym mu­sieliśmy się wspólnie zmierzyć to zarządza­nie planami zatrudnienia w momencie, gdy prognozy stworzone na bazie przeszłych trendów można wyrzucić do kosza, niewielu interesariuszy jest gotowych do jakichkol­wiek deklaracji i na dobrą sprawę nikt nie wie, ile potrwa ten stan rzeczy. A jednocześnie musimy być przecież przygotowani na moment, w którym wszystko wróci do normy i ludzie o określonych kompetencjach będą zatrudniani „na wczoraj”.

Komunikacja wewnętrzna

Przesyt i konieczność balansu. To dwa słowa, które nasuwają mi się na myśl jako pierwsze, wspominając ostatnie miesiące w kontekście ko­munikacji. Z jednej strony, chcieliśmy na bieżąco informować pracowników o sytuacji firmy i re­kompensować im pewne ograniczenia, jak cho­ciażby brak tradycyjnej integracji. Z drugiej zaś, nie mogliśmy ich naszą komunikacją przeciążyć.

Zasady, którymi się kierujemy przy komuni­kacji wewnętrznej są dość proste i mam nadzie­ję, że znane naszym współpracownikom, ale… nie sposób każdemu dogodzić. Jedna osoba za jedyny słuszny sposób komunikacji uznaje ma­ile. Druga ma ogromny problem z tym, że „jest spamowana” niechcianymi treściami i ustawia sobie odpowiednie reguły w Outlooku. Ktoś inny jest aktywnym użytkownikiem mediów typu 2.0. Ktoś inny pyta wprost: „Agnieszko, na co dzień muszę korzystać z Jiry, ze Slacka, na­prawdę myślisz, że będę jeszcze sprawdzał MS Teams?”. Moją codziennością jest dostawanie wiadomości o treści „Dlaczego nie wiedziałem o tym szkoleniu?”, by po pięciu minutach prze­czytać „Aga, trochę przesadzacie z tymi new­sletterami”.

Pamiętajcie o tym zgłaszając, a czasem żą­dając zmian w komunikacji o charakterze ogól­nofirmowej. Wszelkie rady i sugestie są mile widziane, ale miejcie w tyle głowy, że Wasz pomysł, jakkolwiek nie byłby fajny w Wa­szym odczuciu, może stać w sprzeczności w pomysłami Waszych kolegów.