Inteligencja emocjonalna (dalej IE) odnosi się do zdolności rozpoznawania przez nas naszych własnych uczuć i uczuć innych, do zdolności motywowania się i kierowania emocjami zarówno naszymi własnymi, jak i osób, z którymi łączą nas jakieś więzi.


Słowo emocja pochodzi z łaciny i oznacza – pobudzenie do działania (moveo – ruszać się, ex – ruch na zewnątrz). Jest ona przynoszącym wiadomości posłannikiem. Gniew jest emocją, która nas informuje, że nasze życzenia i oczekiwania na temat rzeczywistości, nie zostały zrealizowane. Im większy rozbrat pomiędzy naszym wyobrażeniem a realiami, tym gniew bywa większy. Smutek jest informacją o stracie, zaprasza do zaakceptowania nowej rzeczywistości, bez kogoś, czy czegoś, co w niej było wcześniej. Jesteśmy potomkami tych, którzy nie tylko usłyszeli informację, którą przekazuje strach, ale i właściwie zareagowali na wieść o potencjalnym zagrożeniu życia i śmierci. 

Emocje, oprócz tego, że są posłannikami wieści – są jak fala. Pojawiają się, a kiedy wiadomość jest odczytana – odchodzą. Nie jesteśmy w stanie trwać w radości dniami, raczej godzinami, później jej natężenie spada. To samo jest z gniewem, który prawidłowo wysłuchany, powinien minąć po maksymalnie kilku godzinach. IE to umiejętność zauważenia nadchodzącej emocji, odczytania treści wiadomości, właściwego na nią zareagowania i puszczenia emocji wolno. Zareagowania w sposób optymalny (z łac. optimus – najlepszy z możliwych tu i teraz). 

Istnieje cała paleta emocji i stanów emocjonalnych. Brene Brown wyekstrahowała ich aż 86, opisując każdą z nich szczegółowo w książce Atlas of the heart. Wyszła bowiem z założenia, że nie jesteśmy w stanie zarządzać czymś, czego nie potrafimy nazwać. Żadna z emocji nie jest ani dobra, ani zła. Mogą być nieprzyjemne, ale pamiętaj, że są to informacje, które mają za zadanie nas uchronić. My potrafimy być oporni na wiadomości, więc i one bywają intensywne w swoim przekazie. W trosce o nas. My w trosce o siebie powinniśmy uczyć się nazywać tych posłańców prawidłowo.

„Nic nie jest ani w pełni dobre, ani złe – to myśl(enie) czyni je takim”.

Hamlet, W. Shakespeare

Wiesz, że zanim pojawi się emocja, najpierw jest zdarzenie, a potem myśl, która prowadzi do interpretacji zdarzenia? Dopiero w tym momencie pojawia się emocja. Tak naprawdę to – jaka emocja pojawi się w nas – jest naszą decyzją, wynikającą z naszej własnej interpretacji zdarzenia. Jak to działa? Mechanizm jest dosyć prosty i postaram się go opisać na prostej scence.

Przypomnij sobie studia – sesja egzaminacyjna, korytarz przed salą, gdzie odbywa się egzamin. W środku wymagający wykładowca. Na zewnątrz Ty i kilku Twoich znajomych. Każdy ma inny poziom przygotowania: jest wśród was ktoś obkuty ze wszystkiego, ale bardzo zestresowany i chce całe wydarzenie mieć już za sobą; jest ktoś, kto na 100 pytań nauczył się kilku i modli się o cud, że może egzamin się nie odbędzie albo że może trafi właśnie na któreś z tych kilku wykutych na blachę; ktoś inny podchodzi na luzie, bo dla niego to termin zerowy; a ktoś inny ma już wykupiony bilet na samolot na następny dzień i leci do pracy do USA i nie ma mowy o tym, żeby coś się za nim ciągnęło, bo taki jest warunek wyjazdu… Na naszym korytarzu cisza, w oczekiwaniu na wyczytanie kolejnych nazwisk. Nagle wychodzi wykładowca i zamiast powiedzieć, kto następny, z posępną miną, w krótkich żołnierskich słowach obwieszcza, że egzamin właśnie dobiegł końca, a dodatkowo nie jest w stanie powiedzieć, kiedy będzie następny termin. Jego żona wylądowała w szpitalu i musi tam jechać. I co teraz? Ten ktoś z biletem dostaje niemalże zawału serca, ten z paroma pytaniami oddycha z ulgą, bo ma jeszcze czas na nauczenie się, ten na terminie zerowym nawet się nie wzrusza, a nasz obkuty na blachę student wścieka się i wrzeszcząc, wybiega z budynku – po prostu puściły mu nerwy. 

Czy sytuacja opisana jest możliwa? Tak – opisana tutaj jest prawdziwą, jedną z wielu. A teraz popatrzmy na nią z pozycji obserwatora.

  1. Zdarzyła się sytuacja zewnętrzna – zgadzasz się? Egzamin, stres, wypadek, szpital, zmiana terminu – to nie są opinie, to są fakty – ani dobre, ani złe. 
  2. W konsekwencji każda z zaangażowanych w sytuację osób, gdyby umieć odczytać ich myśli – ma jej inne interpretacje (ma inne motywacje, potrzeby, wartości, umiejętności, jest w innej sytuacji).
  3. Między innymi w związku z odmienną interpretacją sytuacji zewnętrznej, mocno przefiltrowanej przez osobisty kontekst, ale i różnym poziomem IE, pojawiają się inne emocje.
  4. W konsekwencji, zupełnie inne reakcje
Rysunek 1: Cykl powstawania emocji
Źródło: opracowanie własne

A jaka odpowiedź na opisaną sytuację jest optymalna? Gniew i wybuch złości niewiele wniosą, choć tak jak smutek, mają pełne prawo się pojawić. Ale po jakimś czasie musimy dać im odejść. Sytuacja zewnętrzna, na którą nie mamy wpływu, powoduje, że tak naprawdę możemy albo ją zaakceptować, albo podjąć jakieś sensowne działania. Co w tej sytuacji może być sensownym działaniem? Na spokojnie zadanie pytania o najbliższy możliwy termin, o inne dostępne opcje, rozmowa na spokojnie z wykładowcą czy innymi osobami decyzyjnymi. Z perspektywy czasu – już po studiach, jeżeli byłeś świadkiem lub brałeś udział w takich wydarzeniach, możesz teraz zastanawiać się, o co tak naprawdę tyle hałasu – i to jest również optymalna reakcja. 

Co więc możemy zrobić, żeby nauczyć się spokojnie i właściwie reagować? Należy uruchomić tzw. filtr interpretacyjny, czyli dać sobie czas i przestrzeń (mierzone głębokimi oddechami – tak samo wdech, jak i wydech są w takiej sytuacji istotne) na znalezienie odpowiedzi na poniższe pytania:

  • co tutaj jest faktem, a co moją interpretacją?
  • na co mam w tej sytuacji wpływ, a na co nie mam wpływu?
  • co jest/może być dobrego w tej sytuacji?
  • czego mnie ta sytuacja uczy?
  • w czym może mi ta sytuacja pomóc?
  • czym będzie dla mnie ta sytuacja za 10 minut, 10 miesięcy, 10 lat?

Nie ma właściwych i jedynych odpowiedzi na te pytania, ale umiejętność zadawania ich sobie jest najefektywniejszym narzędziem do praktykowania i rozwijania IE.

Podsumowując

Emocje nam służą, są informacjami, danymi, które przychodzą jak fala – odczytane prawidłowo odpływają. IE to umiejętność znalezienia optymalnej odpowiedzi na sytuacje zewnętrzne, które interpretujemy subiektywnie, co wywołuje emocje. 

Jak wzmacniać swoje umiejętności IE? 

Zacznij od stosowania strategii do zarządzania emocjami. Proponuję 3 proste kroki i stosowanie regularnie: najpierw po zdarzeniach, w których emocje Tobą zarządziły, a później w trakcie cyklu, między bodźcem, a odpowiedzią na niego. Wierzę, że pozwolą Ci rozwijać inteligencję emocjonalną.

1. Przyznawaj się do uczuć i odczuwaj je. Nazywaj, zauważaj, mów o nich. Spróbuj od czasu do czasu opisać je sobie lub bliskim Ci osobom – zamiast się ich wypierać i je minimalizować. Jeśli będziesz tak postępować, to będą się jeszcze głośniej dopominać o uwagę, a w końcu mają płacone za dostarczenie informacji, więc jak jeśli nie wejdą drzwiami, to z pewnością będą dobijać się oknem.

2. Wysłuchaj informacji, którą przekazują Ci Twoje emocje. Kiedy odczuwasz strach, gniew czy smutek, zadaj sobie pytanie: „Która z moich zasad, celów, wartości, jest tutaj zagrożona?” Pamiętaj, że każda emocja jest po coś.

3. Kieruj swoimi emocjami i IE tak, by zareagować w sposób optymalny i konstruktywny dla Ciebie oraz dla otoczenia. Ty kieruj. Emocje mogą z Tobą siedzieć w samochodzie życia, ale raczej z tyłu, bez szarpania za kierownicę w trakcie jazdy.

I nie przestawajmy ćwiczyć. Dedykuję ten artykuł Tobie i sobie, pisząc go po niemalże 2 dekadach regularnego i uważnego treningu IE, w dniu, w którym stres tak mocno szarpnął za moją kierownicę, że podczas ważnego dla mnie wydarzenia, całkowicie mnie zamroziło. Bo tak już jest z IE, możemy, a nawet powinniśmy ją ćwiczyć stale, ale warto zaakceptować, że przy bardzo silnych bodźcach, w momentach ekstremalnych, kiedy jesteśmy zmęczeni czy niezwykle mocno nam na czymś zależy, emocje, które z nami jadą w naszym samochodzie życia, mogą nam szarpnąć kierownicą. Bądźmy wtedy dla siebie i dla otoczenia łagodni.