W poprzednim (46.) wydaniu Strefy PMI zaczęliśmy wędrówkę po filozofii stoickiej i jej zastosowaniu w zarządzaniu, w tym w zarządzaniu projektami. Poznaliśmy między innymi dwie podstawowe koncepcje filozofii stoickiej: życie wyobrażeniami oraz dychotomię: zależne – niezależne. Na koniec doszliśmy do charakteru i cnót kardynalnych oraz figury Stoickiego Mędrca. Czas na ciąg dalszy tej wędrówki.
Problemy i trudności – jak sobie radzić?
Problemy, trudności i porażki są normalnym zjawiskiem w świecie zarządzania projektami i w … życiu. W praktyce do tego typu doświadczeń podchodzimy często w nieracjonalny sposób: reagując silnymi negatywnymi emocjami, czasem wręcz złością, prowadzącymi do niezrozumiałych działań i zachowań. Sytuację pogarsza jeszcze kultura, w której żyjemy: kultura optymizmu i sukcesu.
Jak można radzić sobie z problemami i trudnościami, pojawiającymi się w projekcie? Filozofia stoicka dostarcza kilku odpowiedzi na to pytanie.
Pierwsza z nich związana jest z jednym z kluczowych pojęć stoicyzmu: wyobrażeniem. W swojej teorii emocji stoicyzm mówi, że źródłem emocji wcale nie jest samo zdarzenie – w naszym przypadku problem, czy niepowodzenie – tylko nasze o nim wyobrażenie i nasza ocena. I dopiero to wyobrażenie jest źródłem emocji i późniejszych zachowań. Jak pisał Marek Aureliusz: „Wypadki zewnętrzne duszy nie dotykają. Wszelki niepokój jest skutkiem wewnętrznego sądu”. Przyjrzyjmy się więc tym naszym wyobrażeniom: zawsze przecież możemy dokonać innej ich interpretacji. Sztuka życia to – jak mówi cytowany w poprzednim tekście Epiktet – sztuka zarządzania wyobrażeniami.
Można też – zamiast unikać tych negatywnych doświadczeń i wizualizować sukcesy – jak to sugerują współczesne podejścia dotyczące osiągnięcia sukcesu i szczęścia – zrobić coś zupełnie przeciwnego. Czyli ćwiczenie nazywane przez stoików premeditatio malorum – premedytacja zła. Wyobraźmy sobie wszelkie negatywne konsekwencje danego zdarzenia. Oswójmy się z nim, zamiast go unikać. I szybko okaże się, że wcale nie będą one takie straszne.
Pomocna jest także stoicka koncepcja „pogodnej akceptacji” wydarzeń oraz dystansu do tego, co dzieje się wokół nas. I związane z nią inne stoickie ćwiczenie: perspektywa kosmiczna. To po prostu spojrzenie na zdarzenia z bardzo odległej, kosmicznej wręcz perspektywy, co pozwoli nadać im właściwy wymiar, a tym samym pomoże odpowiednio do nich podejść i na nie zareagować.
Ważne, że mówimy tu o „akceptacji”, a nie o „rezygnacji”. W tym właśnie momencie „Co muszę zrobić” staje się u stoików pytaniem „Co mam lub chcę zrobić”. Zawsze bowiem – mimo braku wpływu na elementy niezależne – mam swobodę zarówno oceny, jak i decyzji, bo są to rzeczy ode mnie zależne.
Wejdźmy teraz na jeszcze wyższy poziom stoickiego radzenia sobie z problemami i trudnościami. Po dokonaniu reinterpretacji zdarzenia wywołującego emocje, po zaakceptowaniu tego, co się nam wydarzyło i po zrozumieniu, że wiele rzeczy, zwłaszcza tych, które oceniamy jako złe lub negatywne są poza naszą kontrolą, możemy zrobić jeszcze jedno. Po prostu polubić lub wręcz pokochać rzeczy, które się nam przytrafiają. I w ten sposób dochodzimy do kolejnej koncepcji stoickiej, do: „amor fati”, czyli „kochaj los”, akceptuj to, co się wydarza; nie reaguj wzburzeniem, nerwowymi słowami lub działaniami.
Co więc mówicie, jeśli te różne problemy i trudności macie wreszcie za sobą?– ”O ja nieszczęśliwy, że mnie to spotkało”? Marek Aureliusz odpowiada: „Ależ nie tak!”, lecz: „O, ja szczęśliwy, że chociaż mnie to spotkało, żyję bez smutku, nie gnębi mnie teraźniejszość ani nie boję się przyszłości. To bowiem każdemu przydarzyć się mogło, a nie każdy potrafiłby żyć z tym bez smutku”.
Stoicka strategia prób
Stoickie radzenie sobie z trudnościami i wyzwaniami prowadzi do jeszcze innej, fundamentalnej wręcz koncepcji stoickiej. Do strategii prób stoickich.
Stoicy sugerują, że gdy doświadczamy życiowych – albo projektowych – trudności i wyzwań, należy potraktować je jako swego rodzaju próbę, swego rodzaju test. Ponieważ one zawsze będą się pojawiały, to pomocne są nie tylko konkretne praktyki i techniki radzenia sobie z nimi, lecz coś więcej. Cała strategia podejścia do tych wyzwań – to jest właśnie ta strategia prób.
Z tą strategią związanych jest kilka pytań:
- Kto jest egzaminatorem, a raczej kto „wrzuca” nam te trudności, oczekując odpowiedniej, stoickiej reakcji na nie?
- Co jest faktycznym celem tych prób?
- Jakie kryteria oceny mogą być związane z taką próbą?
Seneka sugerował, że tym egzaminatorem jest Bóg, którego rozumienie i postacie były w jego czasach bardzo odległe od nam współczesnych.Inni stoicy za siłę sprawczą tego, co się dzieje, w tym oczywiście kłopotów i trudności, uważali Wszechświat i jego naturę. Ja zaś, gdy spotykają mnie różne problemy i wyzwania mówię: a cóż to Seneka znowu dla mnie wymyślił. Uznając – nieco z przymrużeniem oka – mojego ulubionego stoickiego filozofa za siłę sprawczą moich kłopotów.
Jeszcze ważniejsze jest jednak kolejne pytanie: ale po co dotykają nas/mnie te trudności i wyzwania? Po co Seneka organizuje dla mnie te próby?
Nie, nie chodzi o żadne pognębienie, czy o ukaranie – z jakiegoś powodu, lub wręcz bez powodu. W takiej stoickiej próbie chodzi o to, by zwiększyć nasze – Twoje, moje – szanse na osiągnięcie „najwyższej możliwej doskonałości”. Taka próba to wg stoików szansa na poznanie siebie samego, na poznanie co każdy z nas potrafi, jakie są nasze możliwości. Bo przecież bez takiej próby nie będziemy mieli takiej szansy! Epiktet w Encheiridionie wyjaśnił, że te próby są po to: „żebyś stał się zwycięzcą olimpijskim. Bez trudu i znoju zwycięstwo jest niemożliwe”.
Także niezwykle ciekawa jest odpowiedź stoików na trzecie pytanie: o kryteria oceny związane z taką próbą. Stoicy mówią bowiem o kryteriach stoickiej próby, a nie o konkretnej ocenie, gdyż tę zostawiają nam.
Dwa stoickie kryteria to:
- Sposób rozwiązania lub wyjścia z trudności i problemów
- Reakcja emocjonalna na zaistniały problem.
Pierwsze z tych kryteriów dotyczy wymyślonego i zastosowanego przez nas rozwiązania. Czy jest ono nowatorskie? Czy pozwala nie tylko na wyjście z kłopotów, ale też eliminację ich przyczyn? Czy jest zbliżone do optymalnego?
Drugie dotyczy naszej reakcji emocjonalnej na zaistniały problem. Reaguję wściekłością i waleniem pięścią w stół? Taka reakcja wg stoików zasługuje na pałę! Trzymając się stoickiego podejścia ani nie walę pięścią w stół, ani nie skaczę do góry z radości w przypadku sukcesu. Tylko że taka stoicka reakcja nie zasługuje jeszcze na najwyższą ocenę, na szóstkę. Szóstka to witanie trudności i wyzwań z radością, to cieszenie się, gdy się pojawiają. Bo oznaczają one, że ten Bóg, Wszechświat, czy duch Seneki – wybierzcie najbardziej pasujący Wam element – organizując taką stoicką próbę umożliwia Wam doskonalenie.
Stoickie praktyki doskonalenia
W kontekście wyzwań i trudności stoicyzm proponuje coś jeszcze. Seneka w tekście „O opatrzności” napisał: „to co wydaje się nieszczęściem, w rzeczywistości nieszczęściem nie jest […]” oraz „wszystko to, co nas przejmuje lękiem i grozą, wychodzi na dobre właśnie tym ludziom, których spotyka”.
To „wychodzi na dobre” oznacza, że dotarliśmy do stoickiej koncepcji oraz stoickich praktyk doskonalenia. Stoicy nie znali co prawda leanowego „ciągłego doskonalenia” ani praktyki kata. W zasadzie jednak wszystkie koncepcje stoickie i wiele praktyk służy właśnie osiągnięciu najlepszej wersji siebie, czyli… ciągłemu doskonaleniu.
Jedna z tych praktyk, to poranny wgląd w siebie. Polegający na zadaniu sobie kilku prostych pytań, takich, jak:
- Kim jestem i dokąd zmierzam?
- Co jest dla mnie ważne?
- Co mogę zrobić lub zmienić, by osiągnąć to, co jest dla mnie ważne?
- Czy i co mogę zrobić już dziś?
i ich kontemplacji oraz refleksji nad nimi.
Kolejna praktyka, tym razem wieczorna dotyczy przemyślenia swojego dnia, swoich działań, zachowań i słów. I podobnie, jak w porannej sesji wglądu w siebie pomocą służą – nieco inne tym razem – pytania:
- Co ważnego udało mi się dziś zrobić, a co się nie udało i dlaczego?
- Pod jakim względem jestem dziś lepszą wersją siebie?
- Nad czym powinienem jeszcze popracować?
Zaraz, zaraz. Czy te poranne i wieczorne małe kroki doskonalenia to nie jest przypadkiem współczesna kata?
Pewnie pamiętasz z pierwszego tekstu o praktykach stoickich figurę Stoickiego Mędrca. Z nim związane jest kolejne ćwiczenie dotyczące doskonalenia: kontemplacja Mędrca. Wyobraź sobie, że nad Tobą czuwa taki Mędrzec. W trudnych sytuacjach warto sobie zadać pytanie: jak teraz zachowałby się mędrzec? Co by zrobił lub powiedział?
Podsumowanie
Wszystkie przedstawione w tym i poprzednim tekście koncepcje i praktyki stoickie nie tylko ułatwiają zarządzanie projektami i współpracę z ludźmi. Pomagają w osiąganiu lepszej wersji siebie.
Pomagają doskonalić się w sztuce życia. Na zakończenie raz jeszcze Marek Aureliusz: „Żadne inne położenie życiowe nie jest tak odpowiednie do filozofowania, jak to właśnie, w którym się teraz znajdujesz”.
Konsultant i trener zarządzania i zarządzania projektami posiadający wieloletnie doświadczenie w doskonaleniu pracy firm, zespołów, menedżerów i liderów. Ekspert z ponad 25-letnim doświadczeniem w obszarze zwinnego i klasycznego zarządzania projektami, programami i portfelem projektów, zwinnego przywództwa oraz zwinnych transformacji i budowania organizacji projektowych. Wielki fan podejścia Flow Management, wykorzystującego Lean, Kanban oraz TOC, a także gier symulacyjnych. Mówi o sobie: „pomagam menedżerom, project managerom, zespołom i firmom pracować i zarządzać efektywniej, mądrzej oraz mieć z pracy i zarządzania więcej zadowolenia i satysfakcji”.