Z Szymonem Pawłowskim, redaktorem naczelnym Strefy PMI, rozmawiają Dominika Kantorowicz i Mateusz Szymborski



Właśnie wydaliśmy jubileuszowy, 40. numer Strefy PMI. Co czujesz trzymając go w ręku?

Czuję ogromną dumę i satysfakcję. Dumę najbardziej z tego, że przez te 10 lat wydawaliśmy Strefę regularnie, w cyklu kwartalnym, bez poślizgów, czy bez częstego w przypadku innych czasopism branżowych wydawania numerów tzw. „podwójnych”, co jest próbą nieudolnego maskowania wydawniczej niemocy. My mamy 10 lat i 40 wydań – i to jest dla mnie powód do ogromnej dumy. Plus wydanie specjalne, po angielsku, bardzo dobrze odebrane przez społeczność międzynarodową.

Druga rzecz, która napawa mnie dumą i satysfakcją, to stały rozwój Strefy. W pierwszych latach był to wzrost nakładu i objętości, a później skupiliśmy się nad jakością i rozwojem nowych możliwości zwiększania naszego zasięgu – myślę tu o portalu strefapmi.pl. Już w tej chwili jest to największe źródło wiedzy o project managemencie w Polsce – mamy tam już ponad 450 artykułów!

I trzecim, ale chyba najważniejszym, powodem tej dumy i satysfakcji jest sam zespół redakcyjny, który wspólnie w ostatnich latach tworzyliśmy. To fantastyczni ludzie, dzięki którym wciąż jestem w Strefie, wciąż mi się chce razem z nimi sięgać po więcej.


O redakcję na pewno jeszcze zapytamy, ale wróćmy do początków Strefy PMI. Jak to wszystko, z Twojej perspektywy, się zaczęło?

Jakieś 10 lat temu stawiałem pierwsze kroki w PMI PC. Byłem członkiem stowarzyszenia, uczęszczałem na seminaria oddziału warszawskiego, ale wolontariuszem stawałem się powoli. Już tak mam, że lepiej czuję się na długich dystansach niż w sprincie i w nowe aktywności wchodzę spokojnie i rozkręcam się w nich powoli. Później ten mój wolny początek, swoją „długodystansowością” i wytrwałością spłacam [śmiech]. Prowadziłem wtedy chwilowo bloga o zarządzaniu projektami, który padł zresztą później ofiarą mojego zaangażowania w Strefie. Na blogu w 2013 roku wyraziłem radość, że pojawiły się dwa PM-owe czasopisma: najpierw, z dużym rozmachem, Zarządzanie Projektami – Magazyn, a nieco później –  trochę nieśmiało Strefa PMI. To pierwsze wyglądało poważniej – większa objętość, mocne tematy, szerokie plany, rozmach w promocji. Pierwsze numery Strefy PMI były za to raczej skromne, miały około 20 stron, przypominały bardziej biuletyn organizacyjny. Ale mnie coś w tej Strefie urzekło, chyba to, że jest inicjatywą niekomercyjną, opartą na wolontariacie, wydawaną w ramach znanej na całym świecie organizacji, z którą jakoś wiązałem swoją przyszłość. Natomiast średnio wierzyłem w powodzenie komercyjnej inicjatywy prasowej w naszym, raczej niszowym, obszarze. I jak się później okazało, tylko Strefa PMI przetrwała próbę czasu.

Poza tym zawsze wolałem pracować ze słowem pisanym, niż na przykład mówionym. Więc jak przejrzałem pierwsze wydania Strefy, zobaczyłem w niej potencjał do rozwoju. I zaczęła we mnie kiełkować ta myśl – dlaczego by nie dołączyć? Pod koniec 2013 roku byłem w San Diego na PMO Symposium, gdzie nagrałem dwa wywiady, z myślą o opublikowaniu ich w obu tych czasopismach. Szybciej porozumiałem się ze Strefą i w ten sposób poznałem Wojtka Danowskiego, ówczesnego redaktora naczelnego. Po paru miesiącach, latem 2014 roku niejako „wprosiłem się” do redakcji, wówczas… jednoosobowej.

Fot. David Kaliszkowski Photo Zespół Strefy PMI podczas 11. Kongresu PMI PC. Od lewej Mirosław Dąbrowski, Paulina Szczepaniak, Szymon Pawłowski, Ada Grzenkowicz, Wojciech Danowski.

Znamy Cię jako kogoś, kto myśli długofalowo i mierzy wysoko. Czy dołączając do Strefy PMI stawiałeś sobie jakieś konkretne cele?

Zdecydowanie! Nie angażowałbym się w to z całą mocą gdybym nie miał celów i pomysłów na rozwój. Pierwszą moją myślą było to, żeby wyjść poza warszawski oddział PMI PC, budować czasopismo całego chaptera, zaangażować w rozwój Strefy oddziały regionalne i ludzi z całej Polski, a także budować rozpoznawalność w światku zarządzania projektami, także poza PMI. Chciałem też stopniowo powiększać objętość i nakład Strefy. W tych pomysłach i planach miałem sporo swobody, bo Wojtek, redaktor naczelny, był też dyrektorem oddziału warszawskiego PMI PC, co zajmowało mu dużo czasu. Stopniowo przejmowałem więc coraz więcej obowiązków w Strefie i realizowałem kolejne kroki w rozwoju – stworzenie profili w social mediach i strony www, wysyłanie egzemplarzy Strefy do oddziałów PMI PC, by były dostępne dla uczestników wydarzeń w całej Polsce. I tutaj wielkie ukłony dla Wojtka Danowskiego, który mnie nie hamował i zgodził się rozwój Strefy finansować z budżetu oddziału warszawskiego. Mocno wierzyłem, że to prędzej czy później zaprocentuje, że wraz ze wzrostem rozpoznawalności i zasięgu Strefy pojawią się możliwości uzyskania niezależności finansowej. Tak też się stało – pojawili się sponsorzy, między innymi dzięki kolegom z oddziału kujawsko-pomorskiego PMI PC bydgoski Atos stał się Złotym Sponsorem Strefy PMI i tę współpracę utrzymaliśmy przez kolejne kilka lat.


Czy wraz z rozwojem samego czasopisma rozwijała się też redakcja?

Oczywiście, nie bylibyśmy w stanie zrobić tego wszystkiego w dwuosobowym składzie. Nasze działanie stały się zauważalne, więc stopniowo do redakcji dołączali nowi wolontariusze. Zaczęliśmy organizować regularne spotkania redakcyjne, choć na początku odbywało się to tylko w rytmie kwartalnym. Tak – jedno wydanie i jedno spotkanie na kwartał, to wtedy wydawało się wystarczające. Patrząc na mnogość spotkań w ramach redakcji teraz – coś nie do pomyślenia, prawda?

Dołączanie do redakcji nowych osób zaowocowało między innymi tym, że dzięki ogromnej pracy wykonanej przez Mirka Dąbrowskiego w okolicach zimy 2015 r. powstała nasza pierwsza strona www. Jej celem było zwiększanie naszego zasięgu – wydania docierały do Czytelników już nie tylko w wersji papierowej, ale także online. Postawiliśmy na pełną dostępność – wydania w PDF-ie, także te archiwalne można było pobrać bezpłatnie, bez logowania czy konieczności podawania maila.

Kolejnym zrealizowanym krokiem było uruchomienie bezpłatnej prenumeraty dla członków PMI PC, którą mamy do teraz, z przerwą w trakcie pandemii, kiedy z braku eventów druk po prostu nie miał sensu.

Od samego początku chciałem, żeby za wzrostem objętości i nakładu szła też poprawa jakości. Postawiłem na uporządkowanie i zróżnicowanie treści kwartalnika – już w numerze 7. wprowadziliśmy działy merytoryczne, które Czytelnicy Strefy widzą dzisiaj. Później doszła do tego Strefa Praktyki, a następnie Strefa na Luzie. Zaproponowałem też Jurkowi Stawickiemu stały felieton, który od 6. wydania co kwartał zapewnia nam ciekawe przemyślenia.

Fot. Michał Łagoda Uczestnicy konferencji Psychologia w Biznesie i Zarządzaniu Projektami pozdrawiają Strefę PMI!

Czy był taki moment, w którym poczułeś, że kierunek, jaki wraz z zespołem w rozwoju Strefy obrałeś, jest właściwy?

Tak, po wydaniu paru numerów miałem już takie poczucie. Spójrzcie sobie już na numer 8. czy 9. – artykuły, nawet z dzisiejszej perspektywy, na wysokim poziomie, uznani autorzy, mocne wywiady. Objętość rosła – wtedy to było już około 40 stron, nakład przekraczał 1000 egzemplarzy i docieraliśmy do wszystkich oddziałów PMI PC. Tak, to był ten moment! Satysfakcja z tego co osiągnęliśmy i poczucie słuszności obranej drogi rozwoju były już u mnie i w zespole duże.

Najważniejsze było jednak to, że ten progres zaczął być mocno zauważalny. Osobiście byłem już mocno utożsamiany ze Strefą. Pamiętam Walne Zgromadzenie Członków PMI PC – wchodzę na salę i słyszę szept Agi Krogulec: „O, Strefa PMI idzie” [śmiech]. Na kongresie w grudniu 2015 r. zostałem wybrany Wolontariuszem Roku PMI PC i traktowałem tę nagrodę jako wyraz uznania dla całego zespołu i dla rozwoju Strefy. Zaczęliśmy się liczyć w naszym polskim środowisku PM-owym. Dostawałem też coraz więcej pozytywnych opinii od Czytelników i od Autorów, którzy zgłaszali się z chęcią publikacji tekstów. Do redakcji dołączały kolejne osoby – między innymi Ada Grzenkowicz, która jest z nami do teraz ze swoją nieśmiertelną „skrzynką z narzędziami”, późniejsza wicenaczelna Paulina Szczepaniak czy Ewa Serwa, które też wniosły w rozwój Strefy bardzo dużo.

Fot. Archiwum Strefy PMI Redaktorzy Strefy PMI z nagrodą w konkursie Wolontariusz Roku podczas 10. Kongresu PMI Poland Chapter. Od lewej: Wojciech Danowski, Katarzyna Żurowska, Szymon Pawłowski, Marta Bobińska, Mirosław Dąbrowski

Na początku 2016 r. zostałeś redaktorem naczelnym – jak to się stało i co dalej?

Ta zmiana na stanowisku naczelnego to nawet nie był mój pomysł. Wiecie, ja jakoś bardzo się do bycia naczelnym nie paliłem. Miałem satysfakcję z tego co robię, ze swobody w rozwijaniu Strefy, jaką dawał mi Wojtek, ówczesny naczelny. Był jednak nacisk ze strony zespołu, by usankcjonować formalnie to, co faktycznie już miało miejsce – czyli moją obecność za sterem Strefy.

A co dalej? Ciągły rozwój, także dzięki zapewnieniu sobie samodzielności finansowej. Oprócz Złotego Sponsora, o którym wspomniałem, porozumieliśmy się wówczas z kilkoma firmami afiliowanymi przy PMI. Z większością z nich ta współpraca powoli się wykruszała, ale – co warto podkreślić – Whitecom współpracuje z nami do teraz, za co bardzo dziękuję Asi i Maćkowi Bodychom!

W 2016 r. zakończył się ten okres szybkiego wzrostu Strefy – doszliśmy do pewnego „sufitu”. Średni nakład w druku osiągnął już 2000 sztuk, a objętość przekraczała 60 stron. Zadaliśmy sobie pytanie – co teraz? Więcej drukować nie było sensu, w końcu wydarzenia, na których papierowe wydania były dostępne, też miały ograniczoną liczbę uczestników. Z uwagi na koszt druku zwiększanie objętości również nie było rozwiązaniem. Dlatego ustabilizowaliśmy nakład, który oscylował pomiędzy 2000 a rekordowym nakładem 2800 egzemplarzy numeru 20., a objętość nie spadła już nigdy poniżej 60 stron.

Natomiast w rozwoju postawiliśmy na dwie kwestie – poprawę jakości i osiągnięcie dojrzałości w organizacji pracy redakcji. Namacalnym przykładem usprawnień jakościowych jest pojawienie się Strefy Praktyki i wielu świetnych tekstów w tym dziale. Co do dojrzałości – podczas strategicznego spotkania Strefy PMI zdefiniowaliśmy proces tworzenia numeru, z użyciem Trello i Google Drive i listami kontrolnymi jakości. Wprowadziliśmy bardziej precyzyjny podział obowiązków w redakcji. Działy Strefy dostały swoich opiekunów, powstały zalążki zespołów marketingowego i sponsoringowego. Staliśmy się nieźle zorganizowanym i sprawnie funkcjonującym zespołem redakcyjnym, a ludzi wciąż przybywało. Znamienne też było to, że wolontariusze Strefy zachęcali swoich znajomych do dołączenia do nas, co dla mnie było dowodem, że mamy w redakcji poczucie satysfakcji z tego, co robimy.


Co sprawia, że pomimo tylu lat zaangażowania w Strefę, wciąż znajdujesz energię by rozwijać czasopismo, napędzać i motywować zespół?

Tak, to może wydawać się szalone, jestem tu już prawie 9 lat! W ogóle gdy zaczynałem tę przygodę, nie podejrzewałem, że może ona tyle potrwać. Przecież da się zauważyć, że wolontariusze w ramach PMI PC, oprócz nielicznych przypadków, nie angażują się tak długo w jedną inicjatywę. Po 2-3 latach wysokiej aktywności odchodzą albo szukają wyzwań gdzieś indziej, wyżej czy w innych obszarach aktywności. To zrozumiałe, każdy tu jest po to, żeby mieć coś z tego dla siebie – a chyba największą wartością jaką możemy wyciągnąć z wolontariatu jest, oprócz networkingu, rozwój osobisty. A podobno człowiek będąc długo w jednym miejscu przestaje się rozwijać.

Ale ja tego absolutnie tak nie odbieram! Wciąż dzięki Strefie się rozwijam, merytorycznie, ale też – myślę – jako lider. Poza tym, w Strefie udało mi się połączyć moje pasje, a nowych wyzwań nie brakuje. Po prostu czuję się dobrze z tym, co tu robię, nie ma też nudy ani rutyny. A ten moment, gdy gigantyczna, trzymiesięczna praca całego zespołu znajduje swój finał postaci pięknego i atrakcyjnego merytorycznie wydania – to wciąż daje mi ogromną satysfakcję.

Ale najważniejszym, co trzyma mnie tu nadal, jest właśnie nasz zespół. Bo mamy tu wzajemną wymianę energii i motywacji, wspólne przeżywanie sukcesów, wspólne radzenie sobie z wyzwaniami.

Poza tym, po tylu latach traktuję Strefę niemal jak swoje piąte dziecko [śmiech]. Wy to wiecie, ale Czytelnicy nie, więc zdradzę teraz, że czasem pieszczotliwie nazywam to dziecko Strefcią.

Fot. David Kaliszkowski Photo Szymon Pawłowski, Ada Grzenkowicz, Ewa Serwa i Paulina Szczepaniak – Kongres PMI PC.

Sercem każdego magazynu jest redakcja. Jak zmieniał się i ewoluował zespół redakcyjny na przestrzeni tych 10 lat? Kto kryje się po drugiej stronie kwartalnika?

Przez Strefę w ciągu tych 10 lat przetoczyło się kilkudziesięciu wolontariuszy. Wiadomo, że wolontariat to jednak zawsze będzie aktywność na drugim czy trzecim planie – mamy przecież swoją pracę zarobkową i życie prywatne. To, co mnie ogromnie raduje to fakt, że w obecnym zespole mamy coraz więcej osób, które są tu już kilka lat i, z tego co wiem, nie planują się ze Strefą rozstać. To oznacza, że w swoim zaangażowaniu w Strefie widzą dużą wartość dla siebie, czują razem ze mną tę dumę i satysfakcję z tego, co robimy. I mam nadzieję, że zostaną w Strefie jak najdłużej, najlepiej – dłużej niż ja!

Przez te 10 lat wielu ludzi ze Strefy odeszło, co traktuję jako naturalny proces. Zdarzało się też, że sam musiałem poprosić o rezygnację, gdy ktoś z zespołu przez dłuższy czas był nieaktywny. Bo to mogło wpływać źle na motywację pozostałych. To zawsze bolało, zwłaszcza, że w tej wspólnej pracy rodziły się też przyjaźnie… I weź teraz poproś przyjaciela, żeby odpuścił sobie udział w redakcji, skoro nie może już poświęcić dla Strefy czasu. To było bardzo trudne i mocno to przeżywałem. Ale ostatecznie – dla dobra zespołu jakieś kroki musiałem podjąć.

Wracając do Waszego pytania – o ewolucji redakcji trochę już opowiadałem wcześniej. Natomiast obecnie, zespół Strefy PMI to prawie 20 osób, w większości zawodowo związanych z projektami. Mamy wspólną pasję, wspólnie wypracowane wartości i zasady pracy w postaci Karty Zespołu. Stawiamy na współpracę, zaangażowanie, szacunek, odpowiedzialność i jasną komunikację. Towarzyszy temu otwartość i transparentność. Staramy się, by każdy w zespole czuł się dobrze, robił to, co chce robić, pomagamy sobie nawzajem, dziękujemy sobie i chwalimy się nawzajem – mamy nawet kanał na kudosy na Slacku.


Często ludzie z naszego otoczenia wyobrażają sobie, że zaangażowanie w Strefie PMI polega na pisaniu artykułów czy przeprowadzaniu wywiadów. A jak naprawdę wygląda praca redaktora w Strefie PMI?

No tak, bo to właśnie widać – artykuły, wywiady. Tyle że za tym wszystkim, niejako w tle, stoi olbrzymia praca nie związana bezpośrednio z tworzeniem treści. Zdarzało się, że ktoś chciał dołączyć do redakcji z chęcią tylko i wyłącznie pisania artykułów. Takim osobom proponujemy luźną współpracę autor – redakcja. W redakcji potrzebujemy ludzi, którzy wezmą na siebie pracę związaną z: utrzymaniem portalu i „karmieniem” go nowymi treściami, marketingiem, komunikacją, współpracą z PMI PC, dystrybucją, współpracą z biznesem, administracją, organizacją pracy redakcji. Powiedziałbym, że jest to jakieś 70-80% tego, czym się zajmujemy.

Mamy podzielone obowiązki, świetnie funkcjonujący zespół marketingu i komunikacji – i tu podziękowania należą się Tobie, Mateusz! Odbudowujemy zespoły portalu i sponsoringu. Pracę związaną z wydawaniem numeru mamy podzieloną na samoorganizujące się zespoły merytoryczne – skupione wokół działu, na przykład Strefy Wywiadu. Każdy nich działa nieco inaczej, sam sobie określa sposób pracy. Mnie interesują efekty pracy każdego zespołu i całościowo redakcji. No i oczywiście poziom satysfakcji naszych redaktorów. Jeśli ktoś zgłasza chęć zmiany swojego obszaru zaangażowania – wspólnie szukamy takich możliwości.

Fot. Archiwum Strefy PMI Pierwsze spotkanie strategiczno-integracyjne Strefy PMI, wrzesień 2018 r.
Od lewej: Łukasz Paluszkiewicz, Andrzej Kacperski, Anna Gambal, Szymon Pawłowski, Ewa Serwa, Paulina Szczepaniak

Specyfika działalności PMI  zakłada udział w projektach, które z definicji mają ramy czasowe. W jaki sposób utrzymujesz w redakcji motywację do rozwijania Strefy PMI przez lata?

Dla mnie to co robimy w ramach Strefy PMI nie jest pracą typowo projektową. Wiem, że niektórzy z nas postrzegają każdy numer jak osobny projekt, ale mam tu inne zdanie. Może jestem projektowym purystą [śmiech]. Nasza praca jest dość powtarzalna, co potwierdza jasno zdefiniowany proces wydania numeru, robimy to co kwartał. Ale najważniejszy w tym jest fakt, że co około trzy miesiące mamy deadline – musimy numer wydać. Oczekiwanie Czytelników, że kolejny numer wkrótce się pojawi – to nas motywuje i mobilizuje. W pandemii mieliśmy dyskusję, czy w sytuacji, gdy wszystko dzieje się online, gdy nie ma sensu drukować Strefy, nie powinniśmy w ogóle zrezygnować z kwartalnika, na rzecz bieżącego, ciągłego publikowania treści na portalu. Podejrzewam, że bez tych terminów, w których musimy dostarczyć wydanie, ciężko byłoby nam o stałą mobilizację. Decyzja mogła być jedna – kwartalnik wychodzi dalej.

Ale był w historii Strefy jeden projekt, o którym nie mogę nie wspomnieć – stworzenie portalu strefapmi.pl. I tu chciałbym podziękować Andrzejowi Kacperskiemu, który naciskał tak długo i uparcie, aż podjęliśmy to wyzwanie, po czym… odszedł z redakcji [śmiech]. Dziękuję przede wszystkim Kamili Czerniak, która poprowadziła ten projekt po prostu brawurowo, Adrianowi Nowaczykowi, bez którego umiejętności technicznych i zaangażowania to by się nie udało i Magdzie Hajost, która pobiła wszelkie rekordy w liczbie opublikowanych na portalu artykułów. Takiego zapału, motywacji, wspólnej pracy na olbrzymiej intensywności nie odnotowaliśmy nigdy wcześniej w historii Strefy. To właśnie ten duży, wspólny cel nas zmobilizował.


Czy po tylu latach działalności, możesz powiedzieć, że Strefa PMI to marka sama w sobie?

To pytanie nie powinno być kierowane do mnie, trzeba je zadać naszym Czytelnikom. Bo my sobie możemy myśleć, że jesteśmy marką, ale ostatecznie decyduje o tym to, co myślą o nas nasi odbiorcy. Tyle, co mogę powiedzieć, to faktycznie –  z roku na rok obserwuję coraz większą rozpoznawalność czasopisma – prowadząc szkolenia z zarządzania projektami widziałem, że coraz więcej uczestników moich szkoleń zna Strefę PMI. Tę rozpoznawalność widać też choćby w przyrostach liczby odwiedzających naszą stronę czy obserwujących profile w social mediach. Rośnie też liczba pozytywnych opinii jakie słyszę o jakości Strefy PMI, poszczególnych artykułów czy całości wydań. Kolejni autorzy zgłaszają się z chęcią opublikowania u nas swoich artykułów. Firmy zaczynają doceniać naszą pozycję – mamy coraz więcej zapytań o nawiązanie stałej współpracy albo możliwość opublikowania artykułu sponsorowanego czy reklamy – w kwartalniku, ale też coraz częściej na portalu.

Wracając do Waszego pytania – ja Wam nie powiem czy Strefa to marka sama w sobie, niech powiedzą to za mnie przytoczone fakty [śmiech].

Fot. Archiwum Strefy PMI Spotkanie integracyjne Strefy PMI, sierpień 2022.

Na rynku nie brakuje wiedzy o project managemencie. Jest wiele blogów czy stron edukujących o różnych metodykach i frameworkach. Co Twoim zdaniem wyróżnia nasz kwartalnik i portal?

Po pierwsze – wolontariat i pasja. Często otrzymuję takie sygnały: jak to jest możliwe, że czasopismo o takiej jakości jest tworzone nie przez profesjonalistów świata mediów, tylko przez wolontariuszy. A jednak, jak widać – da się. To, że robimy to z pasji, a nie za pieniądze, jest niezaprzeczalnie naszą siłą!

Po drugie – kawał historii i spore już „dziedzictwo” i dorobek – ponad 900 artykułów i wywiadów opublikowanych w kwartalniku, 40 wydań – tutaj nie mamy konkurencji.

Po trzecie – duża już rozpoznawalność naszego czasopisma, związana też z silną marką, jaką jest Project Management Institute.


Chcielibyśmy teraz spojrzeć trochę w przyszłość. Jakie plany na dalszy rozwój ma redakcja Strefy PMI?

Na pewno będzie to dalszy rozwój portalu – mamy wciąż kilkaset artykułów z archiwalnych numerów, które czekają na swoje „drugie życie” na www. Jeśli w ciągu 2 lat uda nam się ten cały historyczny dorobek opublikować na portalu, to wraz z nowymi treściami z kolejnych numerów liczba dostępnych tam artykułów przekroczy 1000! Chcemy też, by nasza strona www stawała się stopniowo portalem w bardziej dosłownym znaczeniu – a więc nie tylko olbrzymią bazą wiedzy, ale też na bieżąco aktualizowaną platformą poświęconą temu, co dzieje się w świecie PM. Mam na myśli zapowiedzi i relacje z wydarzeń, informacje dotyczące nowych publikacji, trendów, standardów – po prostu wszystko to, co dzieje się w branży, nie tylko w ramach PMI, z informacjami pojawiającymi się tak często jak to możliwe.

Chcemy też, by kontent portalu nie bazował tylko i wyłącznie na tym, co pojawi się w kwartalniku. Przecież pomiędzy wydaniami możemy też publikować teksty przeznaczone tylko na portal – tu, w odróżnieniu od kwartalnika, nie mamy ograniczeń miejsca. Dlatego zachęcam wszystkich, którzy chcą zacząć przygodę z pisaniem artykułów – śmiało przesyłajcie swoje propozycje, chętnie wesprzemy w procesie tworzenia artykułu i opublikujemy tekst na portalu. Co do kwartalnika – takiej gwarancji dać nie mogę, bo wiadomo – miejsce mamy ograniczone.

Mi osobiście również ciągle zależy na rozwoju jakościowym. I chociaż osiągnęliśmy poziom jakości, jakiego nawet sobie nie wyobrażałem na początku tej drogi, to dalej widzę, że możemy robić to jeszcze lepiej. Na przykład, więcej tekstów w języku angielskim, by coraz mocniej zaznaczać swoją obecność również poza Polską, większe zróżnicowanie treści, coraz większe nazwiska na naszych łamach.


Poprosimy Cię jeszcze o parę słów na zakończenie.

To może podziękowania? Bo w trakcie wywiadu spontanicznie wymieniłem kilka osób, ale nie byłem w stanie wymienić wszystkich, którym te podziękowania się należą. Dziękuję więc wszystkim Czytelnikom – za to, że jesteście z nami, za każde słowa pochwały i konstruktywną krytykę, Autorom – za świetne artykuły – to Wy tworzycie zawartość merytoryczną Strefy! Dziękuję wszystkim wolontariuszom, którzy przewinęli się przez te lata przez naszą redakcję – każdy wniósł istotną wartość w ten rozwój. A także wolontariuszom PMI PC, z którymi przecież ciągle współpracujemy. Dziękuję Tobie, Dominika – za to, że Strefa Wywiadu pod Twoim przewodnictwem weszła na najwyższy możliwy poziom i za wszelkie wsparcie, jakiego udzielasz mi pełniąc rolę wicenaczelnej Strefy. I Tobie, Mateusz, za to, jak znakomicie zorganizowałeś strefową komunikację, promocję i marketing. Wraz z Kamilą tworzymy świetny kwartet liderów zespołu redakcyjnego. Podziękowania należą się też wszystkim Sponsorom i – last but not least – naszej graficzce, Ani Bar, która jest przy Strefie dłużej niż ja, bo od pierwszego numeru i to jej zawdzięczamy tę – piękną moim zdaniem – szatę graficzną!