Z Piotrem Czarneckim, praktykiem biznesu i liderem z 30-letnim doświadczeniem w bankowości, telekomunikacji i biznesie cyfrowym, rozmawia Agnieszka Krogulec



Piotrze, podczas jednego ze swoich wystąpień mówiłeś, że firmy z sektora bankowego powinny czerpać inspirację i wręcz uczyć się od organizacji zwinnych. Czy możemy przybliżyć naszym czytelnikom, co się pod tym kryje?

Organizacje zwinne, czyli oparte na podejściu Agile, to firmy, w których następuje zmiana sposobu działania w odpowiedzi na permanentną zmianę na rynku. To przejście z organizacji hierarchicznej, silosowej i biurokratycznej do organizacji reaktywnej, elastycznej, szybkiej w działaniu i podejmującej mierzalne ryzyko. To przede wszystkim firmy skierowane na potrzeby klienta poprzez badanie i stałe polepszanie jego „doświadczeń” w relacji z produktami bądź usługami danej firmy. To również ogromna rola zespołów działających interdyscyplinarnie (a nie silosowo), gdzie małymi, ale konsekwentnymi krokami poprawia się produkty, bądź procesy. Poprzez delegowanie uprawnień do podejmowania decyzji na poziom takiego zespołu (to wymaga przewartościowania roli liderów w organizacji!), tworzy się środowisko zaangażowanych pracowników i menedżerów. Dzięki temu, jak podaje Boston Consulting Group, rośnie w firmach zwinnych od 2 do 4 razy szybkość wprowadzania produktów na rynek, wzrasta o 30% efektywność, o 20% jakość organizacji, przy 30% spadku kosztów operacyjnych. I co kluczowe w dzisiejszych czasach – wzrasta do 90% zaangażowanie pracowników. Naprawdę warto być zwinnym.


Panuje opinia, że trwa era klienta w bankowości. W jaki sposób ten trend przekłada się na współpracę z firmami z branży Fintech? Czy możemy mówić o jej intensyfikacji?

Era klienta jest naszą rzeczywistością. I nie dotyczy ona tylko bankowości lecz wszystkich obszarów globalnej gospodarki. Bo dzisiaj to klient wybiera produkt bądź usługę, nie tylko z tych dostępnych „z półki”, lecz chce mieć je dopasowane do swoich potrzeb. Najlepiej 24/7 i przez 365 dni w roku, do tego mogąc dokonywać zakupów z dowolnego miejsca na świecie.

Bankowość już od dobrej dekady zmienia swój charakter, będąc maksymalnie elastyczna, dopasowana i tania. Ale wymaga to właśnie „zwinności” organizacyjnej, umiejętności szybkiej zmiany i adaptacji. Tutaj skala, regulacje, biurokracja staje się egzystencjalnym problemem dla banków. Stąd wysyp fintechów, czyli małych (choć niektóre już potrafiły się mocno rozrosnąć!) firm internetowych, start-up’ów, które chcą znajdować nisze w zarabianiu na usługach finansowych, będąc prostymi i elastycznymi usługodawcami. Banki starają się albo same zmieniać swój model, albo przejmują fintechy, albo współpracują z nimi. Choć uważam, że większą konkurencją dla banków będą bigtechy, takie jak: Google, Amazon, Apple, Facebook, bo one mają zarówno doskonałą wiedzę o kliencie, jak i siłę finansową. I konsekwentnie wchodzą na rynek usług bankowych, wystarczy spojrzeć na skalę używalności ApplePay czy GooglePay.

Fot. Archiwum prywatne Piotr Czarnecki

Jak transformacja cyfrowa, automatyzacja i robotyzacja wpływa na pracę w sektorze bankowym? Jaką widzisz przyszłość dla branży?

Jedna z nowszych analiz McKinsey’a pokazująca wpływ automatyzacji na rynek pracy zdefiniowała 820 zawodów (czyli nieomal wszystkie), które w różnym stopniu będą robotyzowane. Są takie zawody (około 5%), gdzie wpływ będzie stuprocentowy i one po prostu znikną z rynku pracy. 60% spośród wszystkich dzisiejszych profesji zostanie w przynajmniej 30% zastąpionych przez automatyzację. Branża bankowa jest już w dużym stopniu poddawana tym trendom i tutaj analiza mówi o około 45% wpływie robotyzacji na rynek finansowy w najbliższych 10 latach. To również i moje doświadczenie, bowiem roboty operacyjne (w formie aplikacji) stały się już codziennością w nowoczesnej bankowości. W niektórych fintechach inwestycyjnych „zatrudnieni” są robo-doradcy (czyli aplikacje symulujące głosem i zachowaniem człowieka), którzy zgodnie z zadanym algorytmem przeprowadzają zdalnie klienta przez cały proces analizy i zakupu. Przy rozwijanej w szaleńczym tempie sztucznej inteligencji, to będzie następna fala rewolucji cyfrowej w finansach. Gdybym chciał znaleźć pozytyw w tym trendzie, to na pewno taki robo-doradca nie zrobi „misselingu”, bo musi wykonywać dokładnie zadany program. A człowiekowi niestety się to zdarza


Jak do nowych trendów wpisują się kompetencje zarządzania projektami?  Jakich wskazówek udzieliłbyś osobom chcących rozwijać swoje kompetencje w tym zakresie?

Myślę, że w dzisiejszym (i jutrzejszym) świecie biznesu, przy stale zmieniających się warunkach działania, zdolność do transformacji organizacyjnej staje się umiejętnością podstawową. A gdzie transformacja, tam są projekty! Uważam, że zarządzanie projektami jest podstawową umiejętnością i powinna stać się stałą, twardą kompetencją każdego menedżera i lidera. Trzeba nie tylko tej umiejętności wymagać, ale przede wszystkim jej uczyć, na studiach, czy podczas szkoleń dodatkowych. I myślę tu także o umiejętnościach „miękkich”: współpracy w zespole, otwartości na odmienność, akceptacji ryzyka, gotowości do eksperymentowania. To właśnie wzmacniają i rozwijają organizacje zwinne, o których mówiliśmy na początku naszej rozmowy.

Fot. Konrad Zalewski

Mieliśmy okazję wspólnie uczestniczyć w wyjątkowej debacie oksfordzkiej „Czy zaufanie w biznesie się opłaca” w czasie XII Międzynarodowego Kongresu PMI Poland Chapter. Co Twoim zdaniem najbardziej kształtuje zaufanie w biznesie i czemu tak trudno je zbudować?

Kiedyś myślałem, że uczciwość i zaufanie są cechami osobowościowymi, ktoś je po prostu ma w charakterze, albo nie… Dzisiaj uważam, że zaufanie w biznesie jest pochodną kultury firmy, jako organizacji. Kultura firmy to nie tylko deklaracje, ale przede wszystkim rytuały i codzienne zachowania każdego członka organizacji, od prezesa do asystenta przy ladzie bankowej. Tworzenie silnej kultury korporacyjnej, opartej na wartościach, jest trudne, bo wymaga czasu, determinacji liderów i wszystkich pracowników oraz wielu działań na praktycznie wszystkich stanowiskach w organizacji. Ale daje potem ogromną moc: rozwoju, wzrostu, bezpieczeństwa, wspólnoty, satysfakcji… W takiej firmie, opartej na wartościach przestrzeganych i kultywowanych w codziennej pracy, ludzie chcą pracować.


Twoja ścieżka zawodowa jest bardzo konsekwentna. Jesteś doświadczonym praktykiem biznesu, który zajmował prominentne stanowiska w sektorze bankowym. Czy Twoja droga zawodowa jest wynikiem skrupulatnego planu? Co mógłbyś doradzić tym, którzy poszukują swojej ścieżki zawodowej, w jaki sposób znajdować dla siebie miejsce na rynku i w jaki sposób stale się rozwijać?

To prawda, że moja trzydziestoletnia ścieżka biznesowa wydaje się logiczna i konsekwentna. Ale muszę przyznać, że niektóre wybory wcale nie były oczywiste i budziły wśród moich kolegów zdziwienie. Celem, do którego dążyłem było kierowanie bankiem. Stąd pierwsza dekada to lata kariery w bankowości. Późniejszy zwrot w kierunku technologii był dla wielu niezrozumiały, bo po co porzucać dobry bank, nie mówiąc o pozycji wiceprezesa zarządu –  by tworzyć start-up technologiczno-finansowy na nieznanym rynku!? Przecież to było „ryzykowne” i „bez sensu”. Ja jednak uważałem, że w XXI w. lider, a szczególnie prezes banku, musi dobrze czuć technologię, nie tylko z przestudiowanych książek, ale wdrażając ją i budując bazę doświadczeń. Jeśli ktoś chce przewodzić innym ludziom, a nie tylko nimi kierować – musi cały czas być otwarty na zmianę, poszukiwać nowych trendów, wymyślać na nowo swój model biznesowy. Stąd moje studia podyplomowe, właściwie co dekadę, bo nic tak szybko się nie starzeje, jak… wiedza.

Fot. Konrad Zalewski

Na sukces składa się wielu elementów: talent, pasja, zaangażowanie, wytrwałość, ciężka praca. Który z nich zbudował Twój sukces? A jak wygląda obecnie Twój dzień, czym się zajmujesz?

Te wszystkie elementy przez Ciebie wymienione są esencją sukcesu, choć ułożyłbym je w innej kolejności. Zaangażowanie to 1/5 sukcesu; praca, ale nie tyle ciężka, lecz sensowna, to 2/5; wytrwałość to 1/5; zaś pasja, podparta umiejętnościami i talentami to ostatnie 1/5. A sukces? To pojęcie bardzo ulotne, bo można z sukcesem budować, prowadzić i rozwijać firmę, a potem w wyniku normalnych procesów biznesowych, czyli np. fuzji i przejęć, Twoja praca zostaje sprzedana, wchłonięta… I co wtedy? Paradoksalnie zostaje najtrwalsza jej cześć – ludzie. To jest bardzo mocny i piękny kapitał, gdy świetni ludzie idą w rynek i przekazują dalej wartości i jakość pracy. Tym jest dla mnie prawdziwy sukces lidera.

A mój dzień pracy teraz to dzielenie się: wiedzą podczas wykładów, pracą naukową w oparciu o zdobyte doświadczenia i doradztwem biznesowym. Bardzo dobry i twórczy czas.