Z Martą Firlej, kobietą sukcesu, QC Competence Managerem w firmie SoftServe, organizatorką i pomysłodawczynią Konferencji Test:Fest, trenerką oraz mentorką rozmawia Edyta Samborska.



Jak mawia Edward John Phelps: „Człowiek, który nie popełnia błędów, zwykle nie robi nic”. Czy zgadzasz się, że popełnianie błędów jest poniekąd wpisane w nasz rozwój?

Jako tester oprogramowania odczuwam to zawsze najbardziej. Moja praca polega na znajdowaniu błędów, które popełniły inne osoby z zespołu i ich komunikowanie. Niestety nie ułatwia to budowania relacji i nawet po tylu latach (od 2006 roku) nadal uczę się jak komunikować, że coś nie działa zgodnie z założeniami lub zwyczajnie można by to zrobić inaczej, już z przyzwyczajenia nie użyłam słowa „lepiej”. Powiedzmy to sobie na głos, dzięki błędom mam pracę i na szczęście zapowiada się, że tak szybko mój zawód nie zniknie. Muszę też przypomnieć, że rolą testera oprogramowania nie jest zapewnianie jakości tylko informowanie o aktualnym stanie jakości tego, co testujemy. Zapewnieniem jakości zajmujemy się jako cały zespół. Dlatego każda moja koleżanka i kolega na pytanie „kiedy skończysz testowanie?” odpowiada „nigdy”. W tej chwili mamy szczególny moment, w którym zmuszeni jesteśmy dostarczać oprogramowanie jak najszybciej z akceptowalną jakością. Jednak usilnie pracujemy nad technikami, żeby jak najszybciej przekazać informację o stanie systemu i to z jak największymi szczegółami. Kiedy zaczynałam testować większość osób na moim stanowisku klikała po systemach i sprawdzała czy po prostu działają. Teraz mamy specjalizacje takie jak testerzy mobilni, wydajności, bezpieczeństwa czy programiści testów. Często spotykam się z mylnym założeniem, że my testerzy nie popełniamy błędów. Oczywiście, że popełniamy, dlatego wolimy pracować w grupach i cieszymy się jak ktoś zadaje nam pytania.


Jesteś organizatorką oraz pomysłodawczynią Konferencji Test:Fest zrzeszającej osoby zainteresowane testowaniem oprogramowania z całego kraju. Skąd pomysł oraz potrzeba na organizację tego rodzaju wydarzenia?

Przez kilka lat pomagałam jako wolontariusz przy TestingCup – mistrzostwach polski w testowaniu oprogramowania i przy jednej z kolejnych edycji zauważyliśmy, że dookoła nas jest strasznie dużo osób z Wrocławia. Jednocześnie już od kilku miesięcy spotykaliśmy się na testerskim meetupie we Wrocławiu – WrotQA. Jednak decyzje o tym, że robimy to, podjęliśmy po lipcowej edycji WrotQA, która w namiocie pod firmą Objectivity zgromadziła ponad 130 osób. To był sygnał, że już jest wystarczająco dużo osób, którym się chce poświęcać wolny czas na dzielenie się i zdobywanie wiedzy. Pomysłem podzieliłam się z najbliższymi znajomymi i część wsparła pomysł. Postanowiliśmy zorganizować konferencję dla testerów we Wrocławiu. Od początku chcieliśmy wpisać do kalendarza dzień, w który dzielimy się wiedzą i rozmawiamy o problemach i ich rozwiązaniach. Sami pracowaliśmy w różnych firmach i wiedzieliśmy, że nie jest łatwo znaleźć czas i pieniądze na dokształcanie. W związku z tym wybraliśmy sobotę jako ten idealny dzień. Przy pierwszej edycji ogromnym wsparciem wykazały się firmy, w których pracowaliśmy, które finansowały wydarzenie ufając garstce „narwanych” osób. Już przy pierwszej edycji okazało się jak ogromne wsparcie otrzymujemy nie tylko od naszych firm, ale też od prelegentów, znajomych, wolontariuszy, kolegów i koleżanek. Większość z tych osób jest z nami co roku i motywuje nas do pracy. To był dla nas ogromny stres i naprawdę masa pracy. Pamiętam, jak martwiliśmy się, że nikt nie przyjdzie, a zaplanowane było 150 miejsc dla uczestników. Skończyło się na zapisach zakończonych po zaledwie jednej nocy i ponad 170 osobach na konferencji. Zdradzę tylko, że każdy z organizatorów miał w razie czego przyprowadzić po kilku znajomych z firmy. Skończyło się na braku miejsca dla naszych najbliższych znajomych i ten stan utrzymuje się aż do teraz. W tym roku organizujemy już czwartą edycję i mimo zmian wśród organizatorów nadal udaje nam się realizować naszą wizję miejsca spotkań dla osób zajmujących się jakością w projektach IT. Nadal cieszymy się ogromnym wsparciem nie tylko wrocławskich firm, ale także pojedynczych osób, które pomagają nam każdego dnia. W tamtym roku mieliśmy już ponad 400 uczestników, a zapisy zajęły dosłownie kilka minut, więc trochę boimy się tego roku. Marzymy natomiast, że naszą inicjatywą zarażą się inne miasta i inne profesje w IT. Mamy nadzieję, że będziemy dzielić się wiedzą i wzajemnie na tym zyskiwać. 

Fot. ITWeekend SoftServe

Jak radzić sobie z wyzwaniami czyhającymi na zespół testerów pod koniec sprintu oraz z niewystarczającym czasem na przetestowanie gotowego rozwiązania? 

Ja mam swoją magiczną listę: priorytetyzacja, zarządzanie ryzykiem i wsparcie zespołu. Na pierwszy rzut oka lista ta jest prosta do zastosowania, jednak wymaga komunikacji i wiedzy o projekcie, kliencie i naszych możliwościach. Oczywiście idealnie byłoby zacząć od prawidłowego planowania, nie zapominania o testowaniu, naprawianiu błędów i czasie potrzebnym na instalowanie nowych wersji oprogramowania. Niestety, w realnym życiu koniec sprintu jest zawsze stresujący dla testerów, ale przy wsparciu pozostałych członków zespołu oraz jasnej informacji o priorytetach jesteśmy w stanie zdziałać cuda. Testowanie, szczególnie w momentach, kiedy mamy ograniczony czas, musi opierać się na ryzykach. Tutaj największą rolę odgrywa wiedza. Kiedy wiemy, do czego jest dane oprogramowanie, kto i jak będzie z niego korzystał, możemy tak zaplanować testy, żeby zacząć od właśnie tych najważniejszych scenariuszy. 


Czy zapewnienie jakości w IT wiąże z etykietą Testing Gestapo? Jak zarządzać zespołem testerów, aby wspierać ich efektywność oraz motywację każdego dnia? 

Zarządzanie zespołem testerów nie różni się od zarządzania innymi zespołami. Warto pamiętać natomiast, że my zazwyczaj mamy najbardziej stresujące momenty w pracy na koniec sprintu, przy kończeniu projektu i przekazywaniu go do klienta. Kiedy mam szansę zarządzać zespołem testerskim stosuję się do takich samych zasad jak w życiu, czyli na przykład mówię prawdę i informuję zespół o tym co dzieje się u klienta i u nas w projekcie. Ustalam też jakie każdy ma prywatne cele i staramy się z zespołem robić wszystko, żeby każdy mógł się realizować i rozwijać. Nie zawsze na wszystko mamy czas i zwykle musimy robić coś czego nie lubimy, ale zawsze próbujemy wyciągnąć jak najwięcej się da. Na przykład mało testerów lubi tworzyć dokumentację, jednak jest ona często niezbędna, więc piszemy tysiące przypadków testowych tylko po to, żeby zostawiać dowód tego co testowaliśmy.

Fot. ITWeekend SoftServe

Kobiety chciały programować, dlatego mają pralki. Czy spotykasz się z takim zaszufladkowaniem na swojej drodze zawodowej?

W jednej z pierwszych firm, w których pracowałam miałam kolegę, wspaniałego programistę, który uważał, że używanie programatora w pralce to nie jest programowanie. I to on jasno wyjaśniał, co to oznacza programować. Kobiet w testowaniu jest naprawdę dużo, więc nie widać aż takiego zaszufladkowania. Ale jednak jest nas mało, gdy popatrzy się na naprawdę doświadczone osoby na wyższych stanowiskach. Odpowiadając uczciwie: tak, spotykam się z takim zaszufladkowaniem. Na szczęście jestem na tyle duża i rozgadana, że szybko radzę sobie z takim stereotypem. Mam w tej chwili natomiast inny problem. Wyglądam za młodo i w szczególności na zagranicznych konferencjach i spotkaniach muszę udowadniać moją wiedzę i doświadczenie. Z ciekawostek na koniec, wśród organizatorów i wolontariuszy wydarzeń testerskich w Polsce jest bardzo dużo kobiet. W 2017 roku większość konferencji testerskich w Polsce organizowana była przez kobiety, więc może nie tylko programujemy te pralki.

Dziękuję za rozmowę.