Z Olgą Kotyk, prezeską fundacji Web-Korki, rozmawia Renata Puszkiel


Jesteś założycielką i prezeską fundacji Web-Korki, której wolontariusze udzielają korepetycji dzieciom z domów dziecka i pieczy zastępczej. Pamiętasz jeszcze moment, w którym powstał pomysł na taki projekt?

Jasne, to było dokładnie dwa lata temu, podczas pandemii. Byłam krótko po powrocie z wolontariatu na Sri Lance, na który poleciałam z poczuciem misji i świadomością, że chcę coś zmienić. Miałam wtedy 20 lat i ogromne oczekiwania odnośnie tego wyjazdu. Sytuacja potoczyła się zupełnie inaczej, ponieważ bardzo szybko zachorowałam na chorobę tropikalną. Miałam niedowład kończyn i ponad rok wracałam do zdrowia, kontynuując studia w trybie indywidualnego nauczania, z bardzo ograniczonym kontaktem z innymi ludźmi ze względu na osłabioną odporność. Tak więc, gdy wybuchła pandemia, mój „lockdown” trwał już od jakiegoś czasu. Ta sytuacja pokazała mi, że mam w życiu jeszcze coś do zrobienia, skoro przeżyłam tę chorobę. Stwierdziłam wtedy, że muszę jeszcze więcej działać i jeszcze bardziej pomagać innym ludziom.

Zaczęłam rozglądać się za miejscami, które mocno potrzebują wsparcia i w których jest pewna luka pomocowa – tak pojawiły się domy dziecka. Ten specyficzny obszar kojarzy nam się stricte z pomocą finansową, a tak naprawdę najważniejsze, co możemy dać tym dzieciom, to nasz czas. Poprzez oddanie cząstki siebie tworzymy im poczucie bezpieczeństwa. Na samym początku to moja intuicja podpowiadała mi, że takiego rodzaju wsparcie może być potrzebne. Następnie przeprowadziłam wywiady w domach dziecka. Okazało się, że mimo iż pomysł wydaje się prosty, na tamten moment takie inicjatywy nie istniały. Stwierdziłam, że muszę coś z tym zrobić i wypełnić tę lukę.

Napisałam więc post na Facebooku z pytaniem, czy potencjalni wolontariusze byliby zainteresowani takim projektem. Pomysł spotkał się z odzewem od wielu osób z różnych dziedzin. Zgłosiło się ponad stu chętnych, ale oczywiście nie wszyscy dostali się do projektu. Bardzo uważnie rekrutowałam wolontariuszy, ponieważ dzieci z domów dziecka to delikatne istoty, które trzeba szczególnie chronić.

Jakie Web-Korki były na początku, a jakie są teraz?

Przede wszystkim, cały czas Web-Korki to projekt realizowany po prostu ogromnym sercem, zaangażowaniem i pasją. Na początku byłam jedyną osobą, która robiła w projekcie wszystko – byłam pomysłodawczynią, zarządzałam od początku do końca, prowadziłam media społecznościowe z pomocą mojej siostry, rekrutowałam oraz miałam kontakt ze wszystkimi wolontariuszami. Po roku poczułam, że powoli brakuje mi czasu nawet na chwilę odpoczynku w weekend (jednocześnie studiowałam dziennie zarządzanie i inżynierię produkcji oraz pracowałam na pełen etat w międzynarodowej korporacji w dziale Compliance). Aczkolwiek bardzo to lubiłam.

Jednak, aby fundacja mogła iść dalej, stwierdziłam, że muszę zacząć budować jej strukturę organizacyjną. Nauczyłam się delegować zadania, abym mogła rozwijać fundację. Od zeszłego roku mamy więc w naszej strukturze opiekunów wolontariuszy, dział administracji, zespół osób zajmujących się realizacją zastępstw za korepetytorów, oraz osoby, które rekrutują wolontariuszy i publikują treści w mediach społecznościowych. Dla dzieci nic się nie zmieniło, ale z mojego punktu widzenia jest to już inny etap rozwoju organizacji. Dla mnie jest to patrzenie z loku ptaka i zarządzanie całym mechanizmem, a nie praca w roli osoby od wszystkiego. Wcześniej był to projekt społeczny, a teraz fundacja, którą zarządzam. 

Fot. Joanna Murzydło

Kto jest dla Ciebie inspiracją?

Nigdy nie inspirowałam się znanymi osobami, które coś osiągnęły, bo uważam, że każdy ma swoją drogę do odkrycia. Nie ukrywam jednak, że ogromną rolę w moim życiu odgrywa moja mama, która pierwsza usłyszała o Web-Korkach. Od początku mi kibicowała i bardzo mocno mnie wspierała merytorycznie oraz mentalnie. Patrzę na nią, jako na osobę, która bardzo wiele zrobiła i chciałabym jej dorównać.

Jako młoda osoba masz wiele osiągnięć na swoim koncie – oto tylko niektóre z nich: Fundacja Web-Korki stale się rozwija, a Ty pojawiłaś się na prestiżowej liście „25 under 25” miesięcznika Forbes i McKinsey & Company. Jak myślisz, jakie wartości, którymi kierujesz się w życiu, doprowadziły Cię do tego miejsca, w którym teraz jesteś?

Myślę, że zdecydowanie ogromna pasja do działalności społecznej, która towarzyszy mi od czternastego roku życia oraz determinacja – jak sobie coś wymarzę, to zawsze znajdę drogę, aby to osiągnąć. Jestem również szczera i bezinteresowna. Czuję odpowiedzialność za wszystkich w fundacji – aktualnie nasz zespół liczy 130 osób i wciąż się powiększa.

Dodatkowo, na pomaganie patrzę w szerszym aspekcie. Wiele firm i fundacji skupia się na pomocy dzieciom, dorosłym czy zwierzakom, a u nas wspieramy również wolontariuszy. Mamy osobny program rozwojowy dla wolontariuszy, którzy mają się czuć docenieni i bezpieczni w fundacji. Myślę, że skupienie się na ludziach wokół nas, którzy patrzą w tym samym kierunku, jest ważne, aby tworzyć dobrą atmosferę w organizacji i wspólnie coś budować.  

Jak działa Wasz program rozwojowy dla wolontariuszy?

Ten program powstał dokładnie po dwóch miesiącach od rozpoczęcia projektu. Szybko doszłam do wniosku, że chcę budować miejsce nie tylko dla dzieci, ale również dla wolontariuszy, którzy ten projekt tworzą. Program skupia się tylko na wolontariuszach i ma cztery formy wsparcia.

Pierwszy poziom to dedykowany opiekun, który pomaga wolontariuszowi przez cały okres odbywania przez niego wolontariatu. Taka osoba odpowiedzialna jest za przebieg informacji między placówką a wolontariuszem, rozwiewa wszelkie wątpliwości na każdym etapie oraz wspiera zawsze, gdy wolontariusz tego potrzebuje. Dzięki temu żaden korepetytor nie jest pozostawiony samemu sobie.

Fot. Joanna Murzydło

Druga forma to indywidualne wsparcie psychologiczne. Relacja z dzieckiem, które ma bagaż doświadczeń, to ogromna odpowiedzialność. Mogą się pojawić trudności w takiej relacji i potrzeba rozmowy z psychologiem. Jeśli to się zadzieje, wolontariusz ma możliwość skorzystania ze wsparcia psychologicznego pro bono. Mamy w fundacji dostępną na telefon psycholożkę dziecięcą, która takiego wsparcia udziela.

Trzecią formą są warsztaty grupowe prowadzone online, raz w miesiącu, z psycholożką mieszkającą na co dzień w Szwajcarii. Warsztaty poruszają takie tematy jak motywacja dziecka i relacja z nim. Ich celem jest zadbać o poczucie spełnienia wolontariuszy.

Czwartą formą są warsztaty niezwiązane z psychologią dziecięcą. Jest to pewien rodzaj odskoczni, czyli warsztaty z zarządzania projektami, zarządzania stresem, rysowania mapy marzeń, czy też rozwijania samoświadomości. Dzięki nim wolontariusze mogą miło spędzić czas w fundacji, dla której pracują pro bono. Ten program rozwojowy jest dla nas tak samo ważny jak nasza działalność dla dzieci.

W poprzednim numerze Strefy PMI pisaliśmy o współpracy poznańskiego oddziału PMI PC z fundacją Web-Korki, w ramach której dla wolontariuszy fundacji zostały przeprowadzone szkolenia z zarządzania projektami. Od autorki artykułu wiemy, że to Ty byłaś inicjatorką tego przedsięwzięcia. Skąd u Ciebie pomysł na taki rodzaj współpracy i dlaczego wybrałaś dziedzinę zarządzania projektami?

Ten pomysł powstał, kiedy w fundacji zaczęliśmy program rozwojowy dla wolontariuszy. Chciałam dać wolontariuszom poczucie rozwoju nie tylko w pedagogice, ale również w innych obszarach, które mogą być ważne nawet w codziennym życiu.

Zarządzanie projektami to bliska mi dziedzina – jakiś czas temu uzyskałam certyfikat PRINCE2® oraz pracowałam jako stażystka w dziale zarządzania projektami. Dlatego też odezwałam się do oddziału w Poznaniu z pytaniem, czy jest możliwość zorganizowania tego typu warsztatów dla naszych wolontariuszy. Moja propozycja spotkała się z pozytywnym odzewem, z czego bardzo się ucieszyłam.

Fot. Archiwum Olgi Kotyk

Czy po warsztatach z PMI PC Poznań coś się zmieniło w Waszej pracy lub planach na przyszłość?

Na pewno zmieniło się to, że faktycznie zauważyłam potrzebę łączenia się ludzi tworzących naszą fundację, potrzebę spotkania się oraz nauczenia czegoś nowego. Widziałam wdzięczność ze strony wolontariuszy za to, że fundacja daje im również coś od siebie. Zapoczątkowało to większą regularność takich spotkań między wolontariuszami w programie rozwojowymi. Dla wolontariuszy to ogromna szansa rozwoju i poznania innych osób, które dzielą te same pasje. Ja również dla siebie bardzo dużo wyniosłam. Przede wszystkim, ogromnie się cieszę, że miałam okazję współpracować i poznać osoby, które tworzą oddział poznański PMI. Mam nadzieję, że pojawi się kolejna szansa na wspólny projekt w przyszłości.

Twoje doświadczenia z wolontariatem są bardzo szerokie i obejmują nie tylko fundację Web-Korki. Jak odnajdujesz w sobie motywację do wolontariatu oraz w jaki sposób przekazujesz ją innym wolontariuszom?

Moja historia z wolontariatem zaczęła się, kiedy miałam 14 lat i opiekowałam się ponad 80-letnim niewidomym pensjonariuszem Domu Seniora. Mimo, że była to poważna i bardzo obciążająca praca, doskonale sobie w niej poradziłam. Motywację znajduję w mojej pasji i ogromnym poczuciu misji, z którymi, wydaje mi się, że się urodziłam.

Na co dzień studiuję, pracuję w szkole językowej i działam w fundacji. Wolontariat pochłania dużo mojego czasu, ale tego nie odczuwam. Daję siebie całą i czuję, że czyni mnie to lepszym człowiekiem. Ta motywacja jest czymś naturalnym, ponieważ wolontariat to coś, co kocham i myślę, że zawsze będę to robiła.

Fot. Olga Nikita

Jeśli chodzi o motywowanie innych – osoby, które przychodzą do Web-Korków, często mają już historię pomagania albo uważają, że warto rozpocząć pomaganie. Informujemy ich o odpowiedzialności z tym związanej, ale również o tym, po co pomagamy. Pomagamy, żeby tworzyć ten świat lepszym. Jakkolwiek to brzmi, może zbyt pięknie, ale na świecie dzieje się wiele złych rzeczy. Wolontariat jest swego rodzaju światełkiem w tej sytuacji. Fajnie byłoby gdyby każdy spróbował tej drogi i trochę czasu poświęcił na wolontariat, bo dzięki temu może zdziałać tylko i wyłącznie coś dobrego.

Gdybyś miała jednym słowem opisać, czym jest dla Ciebie wolontariat, jakie byłoby to słowo i dlaczego?

Na pewno pasja, dlatego że nie da się wykonywać wolontariatu nie mając pasji do tego. Każdy może znaleźć swoją dziedzinę, jak zwierzęta, środowisko czy osoby starsze. W moim przypadku jest to edukacja, bo nigdy się do końca nie odnajdywałam w szkole, więc teraz jako taki pstryczek w nos tworzę własną fundację edukacyjną. Bez pasji to działanie i pomaganie innym byłoby niemożliwe.