Czy branża muzyczna powinna pozostawać obojętna wobec dynamicznych zmian zachodzących na całym świecie? Kto może sprawić, że stanie się bardziej przejrzysta, a zasady jasne dla wszystkich jej uczestników? Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się czy rozwiązania wykorzystywane w IT można przenieść do świata muzycznego biznesu, to ten artykuł jest dla Ciebie!
Bez dobrego zarządzania ani rusz
Postępująca cyfryzacja niosąca za sobą konieczność zastosowania technologii informatycznych w coraz większej liczbie branż sprawia, że prowadzone projekty stają się bardziej złożone. Trudniej jest działać bez dobrego planu i sposobu na jego realizację. To samo możemy zaobserwować w życiu codziennym. Zarządzanie projektami zaczyna towarzyszyć nam na każdym kroku – organizacja spotkań, wyjazdów, prac domowych itp. Rodzi się zatem potrzeba wprowadzenia dobrych wzorców zarządzania, które pozwolą wykorzystać czas i zasoby jakimi dysponujemy. Nie inaczej jest w branżach, które do tej pory radziły sobie wykorzystując zarządzanie projektami w minimalnym stopniu lub wcale. W branży muzycznej przez wiele lat większość projektów była realizowana w oparciu o relacje, wspólne zaangażowanie z wykorzystaniem podejścia waterfall. Wiele sytuacji z ostatnich lat pokazało jednak, że zastosowanie podejścia kaskadowego w tak zmiennym środowisku przestało być wystarczające, a zmiany wprowadzane w trakcie trwania projektów czy budowania biznesów generowały ogromne koszty.
Klasyczne podejście to za mało
W przemyśle muzycznym już dawno przestało chodzić jedynie o muzykę. Oczywiście, zdarzają się wyjątki, jednak w znaczącej liczbie przypadków trudno odnieść sukces komercyjny bez „ładnego opakowania”. Globalna cyfryzacja biznesu sprawiła, że marki działające w przemyśle muzycznym musiały całkowicie zmienić podejście do prowadzenia biznesu lub zniknąć z rynku. W czasie, gdy wielu artystów nie zaakceptowało nieodwracalnego już zjawiska cyfryzacji muzyki poprzez streamingi, za rogiem czają się NFT (ang. non-fungible tokens), Metaverse… Po nich będą kolejne, a muzyk coraz częściej musi zastanawiać nie nad tym, jak stworzyć wartościowy utwór, lecz jak uatrakcyjnić swoją muzykę, by stała się komercyjnie interesująca.
W startupach siła
Menadżerowie nakładają ograniczenia na muzyków, wytwórnie na menadżerów, a stacje radiowe i telewizyjne na wytwórnie. To wszystko buduje napięcie mogące wkrótce przynieść oczekiwane w branży odświeżenie. Pozwoli ono rozwiązać problemy, z którymi od lat mierzą się uczestnicy branży muzycznej. Ich identyfikacja nie powinna być zadaniem przesadnie skomplikowanym, ponieważ trudno znaleźć obszar przemysłu muzycznego niewymagający usprawnienia. Wynagrodzenia muzyków sesyjnych, podział tantiem, sposób dystrybucji muzyki, ochrona praw autorskich, sprzedaż biletów – to tylko wierzchołek góry lodowej. Potrzeba nowego sposobu zarządzania, który pozwoli dobrze pokierować ciągłą zmianą. Największą szansę na rozwój mają zatem startupy działające w duchu agile, proponujące rozwiązania będące odpowiedzią na realne problemy uczestników branży.
Warunki skrajnej niepewności
Eric Ries definiuje startup jako ludzką instytucję, powołaną, aby stworzyć nowy produkt lub usługę w warunkach skrajnej niepewności. Kiedy weźmiemy pod uwagę wydarzenia wywołane pandemią COVID-19 oraz ich wpływ na branżę, brak pewności związany z odbiorem twórczości przez publikę, otrzymamy składowe idealnego środowiska do rozwoju nowych, nieoczywistych rozwiązań. W tak niepewnych warunkach warto skupić się na jednym, konkretnym problemie. Zaproponowanie kompleksowego rozwiązania znacząco zwiększa prawdopodobieństwo osiągnięcia sukcesu.
Im mniej, tym lepiej?
Na przestrzeni lat powstało wiele narzędzi biznesowych, które wykorzystywane w sposób przemyślany, skutecznie redukują ryzyko niepowodzenia przedsięwzięcia. Jednym z takich narzędzi jest metoda Lean Startup autorstwa wspomnianego wcześniej Erica Riesa. Polega ona na tworzeniu rozwiązania będącego odpowiedzią na problemy klientów w sposób przyrostowy w oparciu o schemat pętli sprzężenia zwrotnego Tworzenie – Pomiary – Uczenie się.
Podstawą jest stworzenie MVP (ang. Minimum Viable Product), czyli produktu o kluczowej funkcjonalności. Taki produkt (zbudowany możliwie najniższym kosztem, bez zbędnych udoskonaleń) powinien jak najszybciej trafić do pierwszych klientów, a zadaniem pomysłodawców jest zebranie opinii od pierwszych użytkowników, weryfikacja koniecznych zmian i udoskonalenie. MVP nie jest gotową wersją rozwiązania. To prototyp stworzony za pomocą bezpłatnych narzędzi, a nawet model biznesowy przedstawiony na kartce papieru. MVP ma pozwolić ocenić zainteresowanie produktem potencjalnych klientów. Tworzenie rozwiązania odbywa się iteracyjnie – aż do uzyskania finalnej wersji produktu, gotowej do rynkowej premiery.
Jeśli zatem proces twórczy jest tak bardzo bliski fundamentom metody wykorzystywanej głównie w tworzeniu rozwiązań IT, czy można go wykorzystać w branży kreatywnej? Najważniejsze będzie znalezienie pierwszych potencjalnych odbiorców naszego produktu. Kto może nimi być? Wszystko zależne jest od rozwiązania, które tworzymy. Jeśli zdecydujesz się rozwiązać problem biletowania wydarzeń kulturalnych – zaproponuj swoją usługę w małym klubie organizującym koncerty. Jeśli pracujesz nad nowym modelem dystrybucji treści – zaproś do współpracy młode zespoły, które chętnie podzielą się swoją twórczością i wypróbują Twoje rozwiązanie. Uzyskany feedback wykorzystaj w kolejnej iteracji tworzenia. Bardzo ważne, by sugestie pierwszych użytkowników traktować poważnie. To Twoi klienci. Początkowe relacje są najważniejsze. To, jakie zdanie o Tobie i Twoim produkcie wyrobią sobie pierwsi użytkownicy, będzie miało ogromny wpływ na powodzenie biznesu. Wieści w tej branży rozchodzą się bardzo szybko. Jeśli produkt będzie spełniał wymagania użytkowników, a jego wykorzystanie nie będzie wiązało się z koniecznością poświęcenia wielu godzin na jego opanowanie, szybko zyskasz kolejnych klientów. Dobrym przykładem jest zyskująca popularność aplikacja Going, która dzięki zwiększonej funkcjonalności, staje się często pierwszym wyborem organizatorów koncertów, wypierając tym samym klasyczne serwisy biletowe.
Czy może się nie udać? Oczywiście. Mamy w końcu do czynienia z produktem innowacyjnym w bardzo zmiennej branży. Jednak stosowanie podejścia przyrostowego, a przy tym dzielenie się wypracowanym rozwiązaniem z pierwszymi potencjalnymi klientami, sprawi, że jego wersja finalna będzie odpowiedzią na potrzeby rynkowe (udoskonalona zgodnie z sugestiami klientów), a nie tylko naszą wizją mającą niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Droga po sukces
Tworzenie biznesu muzycznego jest trudne, ale nie niemożliwe. Pojawienie się na rynku jest równoznaczne z wejściem w bardzo hermetyczne środowisko. Jedyną drogą do zbudowania silnej i chętnie wybieranej marki jest zdobycie zaufania poprzez rzetelne wykonywanie oferowanych usług. Prototypowanie, częste testowanie rozwiązań (we współpracy z przyszłymi użytkownikami) – to droga do sukcesu. Ukrywanie wypracowanych rozwiązań, czekanie na dobry moment, by zaprezentować je światu, nie ma obecnie racji bytu. Ciekawym przykładem ze świata muzyki może być wykorzystanie platformy Tik-Tok przez artystów do testowania fragmentów utworów. Artysta tworzy tiktokowy trend, by promować utwór i jednocześnie poznać zdanie słuchaczy na jego temat. Dopiero po czasie (po zbudowaniu zainteresowania) następuje premiera całego utworu. Utwór Jetlag Malika Montany stał się internetowym viralem już na długo przed premierą. Budowa produktu minimalnie satysfakcjonującego (MVP) pozwala już na początku drogi ocenić, czy dane rozwiązanie znajdzie zastosowanie i spotka się z pozytywnym odbiorem potencjalnych klientów. Każda iteracja tworzy możliwość wprowadzania zmian na krótkich etapach realizacji projektów – tym samym redukując koszty wynikające ze zmiany założeń. Tym samym nowe media społecznościowe stały się głównym miejscem promocji muzyki.
Branżę muzyczną bez wątpienia czeka zwrot. To od Was – innowatorów, kierowników projektów, będzie w dużej mierze zależało jakie rozwiązania będą trafiały na rynek, w jaki sposób będą budowane i jaki obraz przemysłu muzycznego stworzą. Jeśli tylko znajdą się osoby, które podejmą ryzyko budowania nowych rozwiązań, korzystnych dla wszystkich jej uczestników – branżę można „uzdrowić”.
Student Politechniki Warszawskiej, na co dzień pracujący w jednym z warszawskich startupów. Pasjonat technologii blockchain, Web3 i decentralizacji. W wolnych chwilach opracowuje autorskie rozwiązanie dla branży muzycznej oraz gra na gitarze.