– Ale właściwie dlaczego „facylitacja”? Wszystko musi być po angielsku? Nie można tego jakoś zwyczajnie nazwać? – Z podobną reakcją stykam się często, kiedy na pytanie czym się zajmuję, odpowiadam, że jestem analitykiem biznesowym i facylitatorem. Najczęściej odpowiadam w takich sytuacjach pytaniem: – No, można, ale jak? Nie jest to moderowanie, które polega przede wszystkim na sterowaniu i zarządzaniu przepływem informacji. Nie jest to też mediacja, bo choć w facylitacji również pojawiają się sytuacje konfliktowe, to nie są one jej sednem. Nie jest to również zarządzanie, ani szkolenie, ani doradztwo, ani coaching, czy mentoring… Facylitacja to zajęcie inne niż wszystkie…