Z Małgorzatą Dzieżyc, kobietą sukcesu, doświadczonym kierownikiem projektów, coachem oraz założycielką Pegasus Coaching rozmawia Edyta Samborska


Antoine De Pluvinet twierdzi, iż „trenując konia, trenujesz siebie”. Czy zgadzasz się z tym stwierdzeniem?

I tak, i nie, bo to zależy od efektów, które chcemy osiągnąć w pracy z koniem i metod, które stosujemy. Jeśli dążymy do wytresowania zwierzęcia tak, by jego zachowanie było jak najbardziej przewidywalne i by bez zawahania spełniało ono nasze polecenia, korzystamy z narzędzi szkoleniowych i metod, które w jednoznaczny sposób pokazują koniowi, co mu wolno, czego nie, jakie mamy oczekiwania i jaka jest jego rola. Często są to sprawdzone i ugruntowane metody szkoleniowe, oparte na warunkowaniu klasycznym i instrumentalnym, które nie wymagają od nas pracy nad relacją, ale korzystania z wiedzy i doświadczenia, które już posiadamy.

Odmienne podejście do treningu koni kładzie nacisk przede wszystkim na zbudowanie relacji opartej na zaufaniu, która pozostawia zwierzęciu pole do wyrażenia swojego zdania, podjęcia inicjatywy i pokazania cech osobowości. W takiej pracy jest miejsce na myślenie, rozwiązywanie problemów i kreatywność ze strony zarówno konia, jak i człowieka. I tutaj zdecydowanie pojawia się obszar do rozwoju dla nas, w kontekście przywództwa, komunikacji, czy budowania relacji. Nasza osobowość, emocje i umiejętności miękkie stają się naszym głównym narzędziem pracy, a wsłuchując się w konia i patrząc na efekty naszych działań uczymy się, jak być lepszymi ludźmi.


Kończyłaś psychologię na Uniwersytecie SWPS. W obecnych czasach umiejętności miękkie są coraz bardziej cenione wśród kadry managerskiej. W jaki sposób znajomość psychologii pomaga Ci w codziennej pracy kierownika projektu?

Wykształcenie psychologiczne zdecydowanie nastawia na ludzi i budowanie relacji w zespole. Mimo ogromnego postępu w badaniach na temat zarządzania i przywództwa oraz rosnącego poziomu inwestycji w szkolenia w organizacjach, wciąż spotykam się z managerami i osobami na kierowniczych stanowiskach, którzy patrzą na projekty z perspektywy celu – wdrożenia, budżetu, harmonogramu – pomijając zupełnie aspekt wpływu, który ten cel będzie miał zarówno na zespół projektowy, jak i na końcowych użytkowników. Znajomość psychologii pomaga połączyć te dwa wątki i prowadzić projekt tak, aby spełniał kryteria sukcesu zarówno dla klienta, jak i członków mojego zespołu.

Zaplecze psychologiczne bardzo przydaje się też w pracy zdalnej, kiedy nie mam możliwości spotkań „na żywo”. Pomaga dostosować sposób komunikacji do odbiorców oraz dostrzec różne możliwe przyczyny zachowania, intencje i postawy, co jest konieczne w zarządzaniu zespołem na odległość.

Fot. Archiwum Małgorzaty Dzieżyc

Jesteś promotorką Horse Assisted Education – innowacyjnej i nowatorskiej metody, która znakomicie sprawdza się w dzisiejszej szybko zmieniającej się rzeczywistości. W jaki sposób coaching z końmi pomaga wspierać rozwój osobisty?

Coaching z końmi to propozycja dla osób, które mają gotowość i odwagę do poznania siebie i pracy nad sobą. Przede wszystkim, padok czy pastwisko to dla większości moich klientów zupełnie nowe i nieznane środowisko – w przeciwieństwie do klimatyzowanej sali szkoleniowej – i już samo to miejsce wyciąga ich ze strefy komfortu i zaprasza do nowych doświadczeń. W relacji z koniem nie da się uciec ani schować za przyklejonym uśmiechem, nie liczy się autorytet płynący ze stanowiska, nie liczy się nasz status majątkowy, społeczny ani liczba „followersów” na Instagramie. Konie zapraszają nas do bycia sobą, w całości, i skonfrontowania się z tym, co w sobie lubimy oraz tym, czego nie chcemy, czy nie doceniamy. Odpowiednio dopasowane ćwiczenia i bezpośrednia, szczera i natychmiastowa informacja zwrotna, którą otrzymujemy od koni, weryfikują nasze wyobrażenia o samych sobie i pozostawiają pole do eksperymentowania. W obecności koni pojawiają się w nas emocje i wychodzą na jaw przekonania, z którymi mamy okazję się zmierzyć w przyjaznym, bezpiecznym otoczeniu (konie to bardzo wyrozumiałe istoty!). Naukę płynącą z tych doświadczeń, nierzadko bardzo zaskakującą i odkrywczą, klienci przenoszą na inne sfery swojego życia, zarówno zawodowe, jak i prywatne, a energia, która pojawia się w trakcie warsztatów pomaga im wprowadzić trwałe zmiany w swoim postępowaniu.


Jesteś współorganizatorką międzynarodowych konferencji EAHAE – największego wydarzenia dla osób związanych z obszarem Horse Assisted Education. Jakie umiejętności w kontekście biznesowym daje Ci organizacja tak dużego wydarzenia?

Konferencje EAHAE (European Association of Horse Assisted Education) to wyjątkowe wydarzenie, na które zjeżdżają się praktycy HAE z całego świata, by podzielić się wiedzą i doświadczeniem i wspólnie dyskutować nad kierunkiem rozwoju tej metody. Konferencja odbywa się co roku w innym kraju, a w Polsce miałyśmy przyjemność organizować ją w 2008 i 2014 roku. Ta druga edycja (a w historii stowarzyszenia jubileuszowa – dziesiąta) szczególnie zapadła mi w pamięć, ze względu na miejsce, w którym się odbywała – zaprosiliśmy uczestników do niezwykłej Krainy Wolnych Koni w mazurskiej wsi Radzie, gdzie na 40 hektarach stado koni żyje w warunkach zbliżonych do naturalnych, ciesząc się swobodą i przestrzenią.

Poza oczywistymi kwestiami związanymi z organizacją eventu o tej skali, jak opracowanie warstwy merytorycznej, wsparcie prelegentów, czy koordynacja transportu i cateringu, musieliśmy jako organizatorzy zmierzyć się z różnymi nietypowymi wyzwaniami, np. jak zapewnić możliwość bezpiecznej interakcji 60 osób z końmi, które swobodnie poruszają się po 40 hektarach i nigdy wcześniej nie spotkały tak dużej grupy ludzi na raz. Na wczesnym etapie przekonaliśmy się, że wiele czynników, które mogły zaważyć na tym, czy wydarzenie okaże się sukcesem czy porażką leży poza naszą kontrolą, np. pogoda (konie pozostają na pastwisku niezależnie od opadów, ale dla ludzi przebywanie na otwartym terenie w trakcie ulewy nie musi być przyjemne). Ta ograniczona możliwość kontroli i planowania, a tym samym niepewność i ryzyko, które się z tym wiązały, były czymś, na co na wczesnym etapie cały nasz zespół organizatorów musiał się zgodzić i zaakceptować. Ważna lekcja dla mnie z tego doświadczenia była taka, że choć każdy z nas ma inny poziom tolerancji stresu i radzenia sobie z niepewnością, to aby „dowieźć” projekt tej skali do szczęśliwego końca, każdy członek zespołu musi czuć się upoważniony i zobligowany do wzięcia odpowiedzialności za jego powodzenie. To wymaga odwagi i elastyczności i głęboko wierzę, że te dwie cechy powinniśmy szczególnie rozwijać w sobie i wspierać w naszych współpracownikach.

Fot. Archiwum Małgorzaty Dzieżyc

W Pegasus Coaching organizujesz warsztaty, podczas których zabieracie managerów wysokiego szczebla z tradycyjnych sal szkoleniowych i zapraszacie ich do eksperymentowania w terenie. Czego o swoich umiejętnościach liderskich mogą dowiedzieć się od koni uczestnicy Waszych szkoleń?

Osoby zawodowo zajmujące się trenowaniem koni dość wcześnie zaobserwowały, że konie poszukują u ludzi podobnych cech, jak podwładni u swoich przełożonych. Cenimy liderów godnych zaufania, posiadających wizję i energię do jej realizowania, którzy wierzą w to, co mówią i z odwagą robią to, co uważają za słuszne. Jednocześnie kolejne pokolenia osób wchodzących na rynek pracy mają coraz wyższe oczekiwania wobec managerów i od jakości kadry zarządzającej zależy, czy utalentowany pracownik zostanie w firmie, czy zdecyduje się ją porzucić.

Gdy manager spotyka się na padoku z 600-kilogramowym zwierzęciem i ma za zadanie poprowadzić je z punktu A do punktu B, nie pomoże mu jego pozycja w organizacji, procedury ani dział HR. Pozbawiony narzędzi wpływu w postaci kija i marchewki, musi uruchomić swoje wewnętrzne zasoby i wsłuchać się w informację zwrotną, którą daje mu koń, a także we własne emocje i przekonania. Ma szansę poznać uniwersalne prawdy o sobie, które wykraczają daleko poza sytuację ćwiczenia na padoku, na przykład: Z jakim nastawieniem podchodzę do nowych wyzwań? Jak reaguję, gdy sprawy idą nie po mojej myśli? Z jaką energią wchodzę w nową relację? Jak buduję autorytet? Co istotne, feedback płynący od koni jest szczery i nieprzefiltrowany przez normy społeczne, czy kulturowe, a refleksje, które pojawiają się podczas ćwiczeń często przenieść można na życie zawodowe i prywatne.

W przeciwieństwie do tradycyjnych szkoleń, warsztaty z końmi nie oferują ustandaryzowanej wiedzy, którą można zapisać w punktach i przekazać w jednakowej treści kolejnym grupom. Na przebieg warsztatu wpływa wiele czynników, a doświadczenie każdego uczestnika jest unikalne i adekwatne do jego potrzeb i możliwości. I ten aspekt naszych zajęć liderzy cenią sobie najbardziej.

Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.