Porażka to takie brzydkie słowo. Od razu daje negatywne skojarzenia czegoś bardzo złego. Ale czy można celebrować porażkę? Albo inaczej… po co? Jeśli już ją celebrować, to jak?

Celebrowanie kojarzy się z tym, że wszyscy idziemy na piwo, spożywamy je w świetnej atmosferze przy pizzy. Celebrujemy miłe sytuacje, narodziny, śluby czy urodziny. Celebrujemy w radości i dobrym towarzystwie. Celebrujemy szczęśliwe chwile i sukcesy.

Gdy dziecko gra w koszykówkę z tatą, dobrze rzuci do kosza i trafi, pochwalone będzie myślało tylko o tym, że dobrze rzuca do kosza. Nie przełoży tego na całe swoje życie. Pomyśli, że jest dobry w jednej tylko rzeczy – w rzucaniu do kosza.

Gdy uda nam się czegoś dokonać, osiągniemy większy lub mniejszy sukces, cieszymy się tym przez chwilę. U mnie to jakieś 30 sekund. Już od razu myślę, że to w sumie nic wielkiego, umniejszam swojemu sukcesowi i już zastanawiam się nad kolejnymi wyzwaniami, które przede mną stoją. Nie umiem się cieszyć tym czego dokonuję. Gdy pracuję w zespole napędza mnie radość członków mojego teamu. Ale w samotności cieszę się bardzo skrycie i krótko. Gdy osiągnę coś, myślę o sobie tylko dobrze w tej kwestii, w której dokonałam osiągnięć. Na przykład mam za sobą świetne wystąpienie jako prelegentka. Myślę sobie, cóż, dobrze to robię. Umiem występować publicznie. Gdy to samo dziecko, z przykładu z koszykówką, rozwiązuje zadania matematyczne i nie idzie mu dobrze, tata zaczyna tracić cierpliwość. Zniecierpliwienie ustępuje agresji, agresja niewypowiedziana zaczyna się werbalizować. Idą inwektywy o byciu głupkiem itp. I bez tego dziecko wie, że zawiodło rodzica, wie, że nie jest dobre w tym co robi. Czy jednak pomyśli, że jest słabe w matematyce? Nie. Pomyśli, że jest słabe generalnie. Beznadziejne po całości. Bo tak działają nasze mózgi.

Gdy coś mi nie idzie, myślę o sobie najgorzej. Nikt tak nie umie mi powiedzieć czegoś przykrego, jak ja sobie sama. Gdy coś mi się nie udaje, moja samoocena leci na przysłowiowy łeb na szyję. Gdy nie udaje się coś w projekcie lub po prostu w mojej pracy managera, potrafię przeżywać to wiele dni. A gdybym tak przenalizowała to co się stało… gdybym przegadała z kimś mądrym i wyciągnęła wnioski, co lepiej zrobić na przyszłość? Gdybym przegadała to, co złego się stało i tym samym mogła pójść dalej szybciej? Bez trzymania w sobie negatywnych emocji, bez zbędnego obwiniania siebie i myślenia o sobie najgorzej?

Czy celebrowanie porażki może pomóc?

Sprawdźmy zaproponowany przez Management 3.0 model Celebration Grid. Model ten dostępny jest za darmo na stronie www.management30.com. Tablica ta bardzo dobrze nadaje się na czas retrospektyw, gdy wyciągamy wnioski i ustalamy co jest do poprawy. Każda sytuacja negatywna, która się wydarzyła powinna być uznana za błąd, ale też z tego błędu należy wyciągnąć dobre wnioski, które powinny lub już się wydarzyły. A dzięki konsekwencjom wprowadzić poprawne procedury. Nie brzmi to jak celebracja, prawda? Zawaliliście projekt i chcecie iść na piwo i pizzę? Pewnie! Czemu nie, ale później i tak usiądźcie do Celebration Grid i wyciągnijcie z tych błędów jak najwięcej dobry rzeczy. Celebracja nie znaczy radości i zabawy. Celebracja to mądre wykorzystanie sytuacji, która miała miejsce, a była nieprzyjemna, błędna lub po prostu była porażką.